Chat with us, powered by LiveChat

„Big Short”: inwestorska klasyka z gwiazdami i groźną pułapką

Skomentuj artykuł
Źródło: www.netflix.com

„Big Short” z marszu wszedł do kanonu filmów dotyczących rynków finansowych i zapewne pozostanie w nim już na zawsze. To nie tylko inwestorska lektura obowiązkowa, ale i magnes, który może przyciągnąć na rynek nowe osoby. Pod jednym warunkiem.

 

„Big Short” miał swoją światową premierę w listopadzie 2015 r., 7 lat po upadku Lehman Brothers. Świat wówczas wciąż miał świeżo w pamięci największy kryzys od dekad. Dziś, po 8 latach od premiery, mamy za sobą kolejne wielkie kryzysy (w tym pandemię i wojnę), wobec czego na tamte wydarzenia oraz ich filmową ilustrację spogląda się już w zasadzie z perspektywy historycznej. Skoro tak, to film przesuwa się na półkę z etykietą: „zobacz, żeby poczuć klimat tamtych czasów”, co szczególne znaczenie ma dla osób, które wydarzeń z 2008 r. po prostu pamiętać nie mogą – podobnie jak przedsmartfonowych telefonów Nokii, którymi posługują się bohaterowie.

 

Oryginalna historia, gwiazdorska obsada , sukces finansowy (budżet 28 mln USD, przychody 133 mln USD), Oscar i nagroda BAFTA za najlepszy scenariusz adaptowany oraz cztery nominacje oscarowe i tyle samo do Złotych Globów – to mocne argumenty za tym, żeby filmowi o nieoczywistej tematyce, jaką jest kryzys finansowy, szansę dał nawet ktoś zupełnie niezainteresowany inwestowaniem, gospodarką itp.

 

Dla (przyszłych) inwestorów „Big Short” ma jednak o wiele więcej zalet, a także pewną wadę.

Rynek z gwiazdami

Fabuła filmu oparta jest na faktach zebranych w książce Michaela Lewisa (również pod tytułem „Big Short”) i kręci się wokół wydarzeń, które doprowadziły do kryzysu finansowego 2007-2009. Akcja koncentruje się na losach kilku bohaterów, w tym plakatowej czwórki: Christian Bale (jako realnie istniejący Michael Burry), Ryan Gosling, Steve Carell i Brad Pitt (pozostała trójka ma zmienione personalia). Na ekranie pojawia się też paleta barwnych aktorów drugoplanowych, a nawet profesor ekonomii Richard Thaler (późniejszy laureat nagrody im. Alfreda Nobla przyznawanej przez Bank Szwecji), który występuje w niezapominanej parze z młodziutką wówczas aktorką Seleną Gomez. Łamanie „czwartej ściany” występuje w „Big Short” wielokrotnie i zabieg ten zawsze wypada dobrze.

 

Subprime, MBS, CDO, AAA, BB, ISDA, NINJA – w filmie pada sporo pojęć z finansowego żargonu (a nawet uzasadnienie, dlaczego Wall Street żargon stosuje), jednak są one dość przystępnie wyjaśnione. O MBS opowiada zanurzona w kąpieli aktorka Margot Robbie, o CDO szef kuchni Anthony Bourdain, a mechanizm prowadzący do kryzysu budowany jest z klocków Jenga. Wszystko to sprawia, że film jest w miarę przystępny w odbiorze nawet dla początkującego widza, aczkolwiek im dalej w las, tym liczba nowych pojęć rośnie. Nawet w scenie z udziałem striptizerki (spekulantki?) pojawia się istotny ekonomiczny wywód. Chociaż więc „Big Short” to film z elementami komedii, to trudno traktować film jako typowy „odmóżdżacz”.

 

🟢 Zobacz też: Uwaga na oszustwa inwestycyjne. Jak nie dać się nabrać na fałszywe inwestycje

 

Jeden z głównych przekazów filmu, którego znajomość absolutnie nie odbiera przyjemności z oglądania, brzmi: na rynku możesz mieć rację nawet, jeśli (prawie) wszyscy inni się mylą. To budujące dla każdego, kto zaczyna inwestować aktywnie. Z drugiej strony, w filmie zasygnalizowano starą inwestorską prawdę: „rynek może pozostać irracjonalny dłużej niż ty wypłacalny”. Wszystko to podlano sosem wielkich instytucji, szklanych wieżowców i terminali Bloomberga, jednak poza obrazami z Wall Street, tu i ówdzie dołożono komponent z Main Street, zaś niektóre sceny przypominają wręcz teledysk.

„Big Short” i rynkowa pułapka

Jaka jest pułapka tkwiąca w „Big Short”? Widz może dojść do wniosku, że rynek to kasyno, na którym dodatkowo duzi/nieuczciwi gracze mogą więcej od małych/uczciwych. Przekaz ten jest tym mocniejszy, że istotna cześć akcji rozgrywa się w Las Vegas („Idę się oczyścić moralnie przy ruletce” – mówi jeden z bohaterów).

 

🟢 Zobacz też: Giełda to nie kasyno, inwestowanie to nie hazard

 

Zarzuty wobec funkcjonowania rynku są oczywiście w dużej mierze uzasadnione – powiązania między bankami, niedowład instytucji kontrolnych, konflikt interesów agencji ratingowych itp. – jednak źle by było, gdyby po seansie widz uznał, że giełda i inwestowanie to obszary zarezerwowane dla cwaniaków i/lub grubych ryb, którzy wzajemnie się oszukują. To tak, jakby do jazdy na rowerze zachęcać poprzez filmy pokazujące historię Lance’a Armstronga (np. „Kłamstwa Armstronga” czy „Strategia Mistrza”), a nie uczciwą rywalizację zawodowców i frajdę oraz pożytki z jazdy na rowerze. Nota bene twarz Lance’a Armstronga na moment pojawia się w „Big Short”, co jest zgrabną analogią – przez X lat amerykański rynek był na dopingu, aż wreszcie prawda wyszła na jaw.

 

Słowem: po obejrzeniu „Big Short” polecam zapoznanie się z jasną stroną rynku, który pozwala gospodarce się rozwijać, a ludziom bogacić. Filmową przeciwwagą może być np. dokument „Być jak Warren Buffett”. To szczególnie istotne dla widza polskiego – Amerykanie, do których pierwotnie adresowany był „Big Short” od zawsze żyją w kraju, gdzie istnieje rynek kapitałowy, gdzie akcje przechodzą z pokolenia na pokolenie, gdzie inwestowanie jest po prostu powszechne. W Polsce tak nie jest, wobec czego większe jest ryzyko, że osoba przyciągnięta twarzą Ryana Goslinga czy Brada Pitta przed ekran, dodatkowo zrazi się do inwestowania.

 

Do odpowiedzialnego inwestowania zdecydowania namawiam, podobnie jak do korzystania z szerokiej palety materiałów edukacyjnych dostępnych na SII.org.pl. Dobrym lekarstwem na obawy wywołane przez „Big Short” może być np. niedawna Letnia Szkoła Giełdowa 2023.

 

Dodatkowo, zapraszam do udziału w Forum Finansów i Inwestycji organizowanym przez SII. Widzimy się 24-25 listopada 2023 r. na PGE Narodowym w Warszawie.

 

 

Jeszcze jedna istotna kwestia. To na Zachodzie ludzie otrzymali silniejszy cios od tamtego kryzysu, w Polsce trwał mimo wszystko dalszy rozwój – stąd hasło „bankructwo Lehman Brothers” nie wywołuje nad Wisłą traumy, a gdzie indziej już tak. Z drugiej strony, od premiery „Big Short” w polskich kinach, indeks S&P500 wzrósł o 120%, a WIG20 o 6%. Problemy polskiego rynku to jednak temat na inną opowieść, która może kiedyś również doczeka się godnej ekranizacji.

 

🟢 Zobacz też: Chciwość (Margin Call) – film, który każdy inwestor (i nie tylko) powinien obejrzeć

 

W powyższej recenzji celowo nie porównałem „Big Short” z „Margin Call” (recenzję tego drugiego znajdziesz tutaj, film wciąż można obejrzeć legalnie za darmo – link w recenzji), innym wybitnym filmem na temat kryzysu finansowego pierwszej dekady XXI w. Wszystkim gorąco polecam obie produkcje, ponieważ doskonale się uzupełniają, a grając na nieco innych emocjach widzów, pozwalają im „zdywersyfikować” ponowne lub pierwsze w życiu przeżywanie atmosfery tamtych pełnych napięcia dni.

„Big Short”, reż.  Adam McKay, 2015 r.

 Ocena: 8/10

🟢🟢🟢🟢🟢🟢🟢🟢⚪⚪

 

 

Gdzie zobaczyć film „Big Short”?

Film „Big Short” dostępny jest na następujących platformach VOD:

 

  • Netflix
  • HBO Max
  • Amazon Prime Video

 

Film kupić lub wypożyczyć można również na:

 

  • Apple TV
  • Rakuten TV
  • Player
  • Chili

 

Źródłem powyższych informacji jest zestawienie Filmweb.pl. Dostępność filmu w przyszłości może się zmienić.


 

🟢🤝 Razem możemy więcej. Dołącz do Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy.

 

Dołącz do SII. Zobacz, co dla Ciebie mamy

 

Autor artykułu

 

Michał Żuławiński, redaktor SII Michał Żuławiński, redaktor SII

W latach 2012-2021 związany z redakcją Bankier.pl, w której odpowiadał za obszar Rynki. Od 2022 r. redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych. Autor licznych artykułów i analiz dotyczących głównie rynków finansowych, gospodarki oraz działalności banków centralnych. Laureat nagrody specjalnej NBP w konkursie dla dziennikarzy ekonomicznych im. Władysława Grabskiego.

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie