Chat with us, powered by LiveChat

Wraca temat podatku od nadmiarowych zysków. Minister Sasin niczego się nie nauczył

Skomentuj artykuł

Temat podatku od zysków nadzwyczajnych lub nadmiarowych zdominował debatę wokół polskiej giełdy w drugiej połowie 2022 r. Za sprawą słów ministra Jacka Sasina sprawa wróciła, podobnie jak poważne uwagi do sposobu komunikacji polityków z rynkiem.

 

„Podatek od zysków nadzwyczajnych to kolejny cios w GPW. WIG20 i energetyka toną” – pisaliśmy 26 września 2022 r. Tytuł ten można powtórzyć po niemal sześciu miesiącach. Wszystko ponownie za sprawą ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, który wystąpił w porannej audycji „Sedno sprawy” na antenie Radia Plus.

 

Oto co minister odpowiedział na pytanie „Czy będzie podatek od nadmiarowych zysków?”:

 

Tak, będzie, pracujemy nad tym. Jeśli chodzi o spółki energetyczne, to praktycznie one już zostały pozbawione tych nadmiarowych zysków, ponieważ przypomnę, że przyjęliśmy jeszcze w zeszłym roku regulację zamrażające ceny prądu, a inaczej ustanawiające urzędowe ceny prądu dla odbiorców indywidualnych i małych średnich przedsiębiorstw, podmiotów wrażliwych czyli szkół i szpitali itp. Bardzo szeroko to zostało zaprojektowane. Koszt tego rozwiązania będzie w znacznej części pokryty właśnie z zysków spółek energetycznych, częściowo też z budżetu – stwierdził Jacek Sasin.

 

W tym miejscu warto przypomnieć, że debata o podatku od nadmiarowych zysków zdecydowanie przygasła pod koniec ubiegłego roku. Propozycje, które wóczas minister Sasin przedstawiał na Twitterze, nie weszły w życie. W najostrzejszym kształcie miałe one objąć wszystkie firmy, które osiągnęły najdzwyczajnie wysokie zyski (przez to na giełdzie taniały akcje np. Arctic Paper, producenta papieru). W ubiegłym roku dyskutowano także o objęciu podatkiem wspomnianej dziś przez Jacka Sasina energetyki, a także banków, o których dziś już mowy nie ma.  Oddajmy głos ponownie minstrowi aktywów państwowych.

 

– Jest kwestia spółek górniczych, bo część z tych spółek również na mocno rosnącej cenie węgle zarobiło bardzo dużo. Głównie chodzi tu o węgiel koksujący. Zyski Jastrzębskiej Spółki Węglowej są rzeczywiście rekordowe w zeszłym roku, w tym roku również zapowiadają się rekordowo. Jest też kwestia Orlenu, czyli tak naprawdę przetwórstwa, bo Orlen nie wydobywa ropy naftowej. Ministerstwo Klimatu, we współpracy z Ministerstwem Finansów i moim resortem, pracujemy nad stworzeniem takich mechanizmów, które również tutaj wyrównałyby te dysproporcje. Zyski, które wynikają nie z rozszerzenia działalności czy jakichś nowych rozwiązań, tylko ze wzrostów cen – dodał Sasin.

 

Nie trudno domyślić, się, że notowania wymienionych spółek poszły mocno w dół. JSW traciła ponad 5%, zaś KGHM i Orlen po ponad 2,5%. W przypadku dwóch ostatnich spółek skala przeceny była być może mniejsza ze względu na dalszą część wypowiedzi Jacka Sasina, który zastrzegł, że spółkom należy zostawić środki na inwestycje (a Orlen i KGHM przewidują spore inwestycje w energetykę).

 

 

– Wkrótce rozwiązania będą podane do publicznej wiadomości. Prawdopodobnie, nie chcę tego przesądzać, rozwiązania te obejmą również rok poprzedni czyli 2022 r. Natomiast pamiętajmy też, że nie możemy tych spółek ostrzyć jak owce, do gołej skóry. Potrzebujemy też inwestycji, choćby w energetykę. Orlen jest firmą, która zamierza zainwestować ogromne pieniądze w off-shore czyli energetykę wiatrową na morzu. Jeśli chcemy transformacji energetycznej, to musimy węgiel czymś zastąpić i zainwestować ogromne pieniądze w inne źródła energii. Musimy balansować i zostawić jednak pieniądze na inwestycje w spółkach – dodał minister.

 

Odpowiadając na pytanie dotyczące tego, kiedy poznamy założenia projektu o podatku od nadmiarowych zysków, Jacek Sasin stwierdził: „Bardzo szybko, myślę, że w marcu będziemy w stanie projekt już przedstawić”.

 

Tyle części sprawozdawczej, przejdźmy do oceny całej sytuacji.

Kolejny akt dramatu. Minister Sasin odporny na naukę

Pół roku temu wielu inwestorów było szczerze oburzonych działaniami polityków, których podatkowe wypowiedzi „bujały” kursami akcji, podczas gdy żaden konkretny akt prawny nie został przedstawiony opinii publicznej. Same podatki bowiem to osobna sprawa – każdy, kto dostatecznie długo żyje na tym świecie (a już zwłaszcza w Polsce) wie, że politycy z chęcią sięgają do cudzych kieszeni. Trudno jednak nie doszukiwać się pewnego symbolu w tym, że minister Sasin o dodatkowym opodatkowaniu Orlenu mówi kilka dni po tym, jak spółka pochwaliła się rekorodowymi wynikami, a jej zarząd zarekomendował wyższą dywidendę. Uciekanie się przez Skarb Państwa do specjalnych podatków (w końcu dywidendą trzeba podzielić się z innymi akcjonariuszami, a podatkiem nie) to też jedno z budzących poważne wątpliwości zagrań.

 

Warto też dodać, że w przypadku podatków od nadmiarowych zysków debata trwała także w innych krajach UE, o czym pisaliśmy we wspomnianym artykule z września. Natomiast komunikowanie tej kwestii nad Wisłą było i jest po prostu fatalne.

 

Dzisiejsza wypowiedź ministra Jacka Sasina pokazuje, że nie wyciągnął on absolutnie żadnych wniosków z krytyki, jaka w ubiegłym roku spadła na niego (oraz innych polityków obozu rządzącego) za komunikację dotyczącą nowych podatków.

 

Wówczas inwestorzy reagowali na twitterowe wpisy ministra i prasowe przecieki, dziś reagują na wywiad radiowy. Pół roku temu minister Sasin również kazał czekać na konkrety, dziś również z rozbrajającą szczerością oznajmia, że projekt rozwiązań poznamy już niebawem. Skoro tak, to nasuwa się pytanie – dlaczego dyskusji nad sprawą tak istotną jak dodatkowe opodatkowanie największych polskich spółek nie możemy prowadzić nad konkretnymi rozwiązaniami w postaci projektu ustawy? Dzisiejsza reakcja kursów akcji JSW, KGHM czy Orlenu wynika raczej z emocji inwestorów i ich obaw, aniżeli z konkretnych wyliczeń. Skoro nikt nie wie, co będzie w końcowym projekcie, to równie dobrze może się okazać, że za moment pojawi się kolejny przeciek medialny lub inna niefrasobliwa wypowiedź ministra, która zniweluje negatywne skutki poprzedniej i tak dalej...

 

Nasuwające się w tym momomencie pytanie „Czy ktoś mógłby skorzystać na takich ruchach, znając z wyprzedzeniem kolejne strzępki informacji przekazywane opinii publicznej?już samo w sobie jest straszne w kontekście zaufania do polskiego rynku (a co dopiero, gdybyśmy poznali na nie odpowiedź).

Apel SII do polityków wciąż aktualny

SII apeluje do polityków o zaprzestanie podważania zaufania do polskiego rynku kapitałowego – pisaliśmy rok temu, właśnie w reakcji na słowa Jacka Sasina i jego kolegów dotyczące podatku od nadmiarowych zysków. Wszelkie tezy z tamtego apelu pozostają w mocy. Skoro jednak sytuacja się powtarza, to utrata zaufania do osób odgrywających kluczową rolę na polskim rynku (Minister Aktywów Państwowych to czołowy akcjonariusz na GPW) przez inwestorów indywidualnych jest tym bardziej zrozumiała.

 

Nie bez przyczyny w Ogólnopolskim Badaniu Inwestorów 2022 na pierwszym miejscu listy największych bolączek polskiego rynku wskazywano nadmierny wpływ polityki.

 

 

 

Co więcej, z tego samego badania wynika, że rośnie grono inwestorów indywidualnych, którzy nie inwestują w akcje spółek notowanych na GPW. Po prostu, omijają polski rynek i decydują się na inwestowanie na rynkach zagranicznych, co jest w polskich warunkach coraz tańsze i coraz wygodniejsze (ze względu na szereg czynników, od rozszerzania oferty domów maklerskich po pojawienie się robodoradców). 

 

 

W momentach, w których polską giełdą niepotrzebnie wstrząsa ta czy inna wypowiedź polityka, inwestorzy omijający nasz parkiet w części lub całkowicie, mogą odczuwać swego rodzaju satysfakcję. Jednocześnie z punktu widzenia wszystkich osób żyjących w Polsce, podważanie zaufania do polskiego rynku kapitałowego to działanie szkodliwe, zarówno w krótki, jak i przede wszystkim długim terminie.

 

W akcjonariatach spółek, których notowaniami trzęsą słowa polityków, znajdziemy nie tylko najbardziej świadomych i biegłych w poruszaniu się po rynku inwestorów indywidualnych, ale także liczne fundusze, w tym te inwestujące środki na rzecz przyszłych emerytów. Od 1 marca miliony polskich pracowniuków znów stoją przed decyzją dotyczącą tego, czy zostać w Pracowniczych Planach Kapitałowych, czy też się z nich wypisać. W jaki sposób przekonywać do programu, który wymaga, aby 40% środków było inwestowane w spółki z WIG20 (plus do 20% w akcje z mWIG40 i do 10% w pozostałe) , skoro 2 marca przed radiowym mikrofonem pojawia się polityk i jedną wypowiedzią, na dodatek nieprecyzyjną i niepotrzebną, obniża wycenę akcji największych polskich spółek o kilka procent?

 

Być może w długim terminie znaczenie pojedynczego osunięcia się kursu nie ma aż takiego znaczenia, jednak nie można zapominać, że mówimy o rynku, który w ostatnich latach raczej nie bije historycznych maksimów, do czego politycy w wydatnym stopniu się przyczyniają. Wspomnijmy choćby tylko kwestię OFE, notabene wciąż nierozwiązaną, jeśli mowa o ich akcyjnej części  to kolejny Miecz Damoklesa, który wisi nad GPW.

 

Rok 2023 zapowiadany był jako rok wielkich zmian w podatku od zysków kapitałowych (w 2022 r. wpływy z tego podatku były rekordowe) oraz finalizacji Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego. Żadne strategie nie pomogą jednak na brak szacunku polityków do inwestorów oraz dbania przez nich o zaufanie do polskiego rynku.

 


 

Jarosław DominiakKomentuje Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych

Inwestorzy zasługują na szacunek

Za sprawą kolejnej wypowiedzi ministra Jacka Sasina inwestorzy mogą przeżyć swego rodzaju „Dzień Świstaka”. Już raz przecież to przerabialiśmy – we wrześniu jako SII apelowaliśmy do polityków o to, by nie podważali zaufania do polskiego rynku. Wiadomo było, że rok wyborczy będzie się rządził swoimi prawami, ale nie sądziłem, że doczekamy się aż tak wiernej kopii wrześniowej „niefrasobliwości” komunikacyjnej. Jak widać, polski inwestor musi być przygotowany raczej na najgorsze niż najlepsze warianty.

 

Komentując kolejne przejawy negatywnego wpływu polityków na polski rynek kapitałowy – czy to werbalne czy w formie aktów prawnych – trudno nie odnieść wrażenia, że w dużej mierze wynikają one z niezrozumienia realiów giełdowych i zwykłego braku wyczucia. Polityk nie musi mieć ogromnego doświadczenia inwestorskiego , ale po ponad 30 latach funkcjonowania polskiej giełdy można już oczekiwać pewnych standardów oraz choćby elementarnego szacunku do inwestorów. Być może niektórych tego szacunku trzeba nauczyć, choćby przez publiczne piętnowanie ich działań. Na dłuższą metę najistotniejszy będzie jednak głos samych inwestorów – musi być słyszalny, aby się z nami liczono.

 

Jako Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych przypominamy i będziemy przypominać politykom, że osoby, które inwestują swoje ciężko zarobione pieniądze i budują polski rynek kapitałowy, zasługują na poważne traktowanie.

Autor artykułu

 

Michał Żuławiński, redaktor SII Michał Żuławiński, redaktor SII

W latach 2012-2021 związany z redakcją Bankier.pl, w której odpowiadał za obszar Rynki. Od 2022 r. redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych. Autor licznych artykułów i analiz dotyczących głównie rynków finansowych, gospodarki oraz działalności banków centralnych. Laureat nagrody specjalnej NBP w konkursie dla dziennikarzy ekonomicznych im. Władysława Grabskiego.

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie