Chat with us, powered by LiveChat

Czy podatek od transakcji zabije naszą giełdę? Rynek terminowy z pewnością

Skomentuj artykuł
© olly - Fotolia.com

W ostatnim okresie pojawiło się bardzo realne zagrożenie dla polskiego rynku kapitałowego. Jest nim projekt PiS dotyczący wprowadzenia podatku od transakcji finansowych.

 

Proponowana stawka podatku wynosi 0,14% podstawy opodatkowania, a w przypadku instrumentów pochodnych 0,07% podstawy opodatkowania.

Rynek akcji być może to wytrzyma

Czy to dużo? Na pierwszy rzut oka te wielkości nie robią wrażenia, ale przyjrzyjmy się bliżej. Prowizje od transakcji giełdowych na rynku akcji wynoszą obecnie około 0,38%, ale daytraderzy mogą już płacić zdecydowanie niższe stawki, mniej więcej około 0,15% od wartości transakcji. Bardzo aktywni inwestorzy mają jeszcze niższe prowizje. Dołożenie do tego 0,14% podatku od transakcji praktycznie podwaja koszt dowolnej operacji giełdowej. To bardzo dużo. Już teraz przecież domy maklerskie biją na alarm, że prowizje na polskim rynku i tak są za wysokie.

 

W przypadku inwestorów długoterminowych, którzy kupują akcje i trzymają je długie miesiąca albo i lata, to takie prowizje byłyby jeszcze do wytrzymania, wszakże płaci się je bardzo rzadko, ale dla inwestorów krótkoterminowych, spekulantów giełdowych, byłyby bardzo mocnym kosztowym uderzeniem. Nie ulega jednak wątpliwości, że obrót na rynku kasowym zmalałby i to bardzo. Pozostaje jedynie szacowanie o ile. Wydaje się jednak, że spadek o 10%, jaki przewidują autorzy projektu jest najmniejszym wymiarem kary jaki tylko sobie można wyobrazić.

Rynek terminowy zniknie w tydzień

O ile poziom negatywnego wpływu na rynek kasowy może jeszcze podlegać dyskusji, o tyle „masakra” na rynku terminowym, którą spowodowałoby „zaledwie” 0,07% dodatkowych kosztów jest pewna. Aktualne prowizje na rynku kontraktów terminowych wynoszą niecałe 10 zł, daytraderzy mogą płacić około 6 zł. A bardzo aktywni inwestorzy mają te prowizje na jeszcze niższym poziomie. I teraz najważniejsza rzecz. Te wspomniane 0,07% podatku podstawy opodatkowania jest liczone nie od wartości depozytu, co jeszcze dałoby się przełknąć, a od wartości całego kontraktu terminowego. W chwili gdy piszę te słowa wartość kontraktu na WIG20 wynosi 2039 pkt., co oznacza, że jego wartość to 40 780 zł (2039 pkt x mnożnik 20 zł). Zatem 0,07% wartości tego kontraktu to 28,5 zł. O tyle zatem zwiększyłyby się koszty transakcyjne dla każdej jednej transakcji. Oznaczałoby to wzrost prowizji do około 33–38 zł. O ile dobrze pamiętam to tej wysokości prowizje na rynku terminowym obowiązywały w 1998 roku, gdy rynek terminowy w Polsce startował. Taki podatek cofnąłby nas zatem w rozwoju o dobre 17 lat. Moim zdaniem przy takich prowizjach, handel na rynku terminowym zamarłby w kilka dni. Rynek kontraktów terminowych i tak nie jest ostatnio w najlepszej formie, obrót na tym rynku z roku na rok się zmniejsza (jest to konsekwencja marazmu na rynku i niskiej zmienności). Dla przykładu w październiku wolumen obrotu kontraktami terminowymi na indeksy wyniósł 335,6 tys. sztuk, co oznacza spadek rok do roku o 24,0%. W tej sytuacji poniesienie teraz znacznie większych kosztów transakcyjnych praktycznie likwiduje rynek terminowy w Polsce. W konsekwencji także wpływy podatkowe z obrotu giełdowymi instrumentami pochodnymi byłyby bardziej niż mizerne.

 

Z projektu nie wynika jasno, czy podatek jest liczony podwójnie, tj. która strona go płaci? Kupujący? Sprzedający? (w przypadku kontraktów nie ma to znaczenia) Obie strony w tej samej wysokości, a może obie strony po połowie?

Wszędzie w Europie skutki były negatywne

Na stronie PiS-u (autora projektu) znajduje się opinia projektu ustawy o podatku od transakcji finansowych. W tej opinii opisany jest, dosyć powszechnie znany, przypadek wprowadzenia podatku od transakcji w 1984 r. w Szwecji. W 1991 r. całkowicie zrezygnowano z tego podatku z następujących powodów:

 

  1. spadku cen papierów wartościowych,
  2. spadku wolumenu transakcji dotyczących papierów wartościowych

    (np. w pierwszym tygodniu po wprowadzeniu podatku obrót obligacjami spadł o 85%).

  3. niższych niż oczekiwane przychodów z podatku,
  4. przeniesieniu transakcji poza granice Szwecji (szacuje się, że blisko 60% transakcji finansowych „wyemigrowało” ze Szwecji po wprowadzeniu podatku).

 

Jest opisany także przypadek wprowadzenia tego podatku we Francji w 2012 r. Od tego czasu obroty akcjami spadły we Francji o 12% (w Europie w tym samym okresie o 10%).

 

W końcu jest także opisany przypadek Włoch, gdzie podatek od obrotu w wysokości 0,02% został wprowadzony dla instrumentów pochodnych oraz dla handlu algorytmicznego. Obroty od 2013 roku, kiedy to ten podatek został wprowadzony, spadły o 12% (w Europie w tym samym okresie i dla tej samej grupy instrumentów obroty wzrosły o 7%).

 

Autorzy tego raportu jasno (i bardzo słusznie) wskazują, że niezwykle istotne jest wprowadzenie tego podatku równocześnie z innymi Państwami w regionie. W innym przypadku możemy być pewni znacznego odpływu kapitału.

 

Nasz rynek kapitałowy nie jest w najwyższej formie. Jak go jeszcze opodatkujemy to zostanie zepchnięty na margines. Niektóre rynki, takie jak rynek kontraktów terminowych, mogą zniknąć zupełnie. Swobodny przepływ kapitału powinien być podstawą myślenia o prężnie działającej gospodarce wolnorynkowej. Jak się ten krwiobieg zamknie lub znacznie ograniczy, to poważnie spowolni to wzrost gospodarczy w Polsce. Nic dobrego zatem z wprowadzenia tego podatku mieć nie będziemy - korzyści są wątpliwe, a wyrządzone szkody pewne.

Autor artykułu

 

Michał Masłowski Michał Masłowski

Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Doktor nauk ekonomicznych Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Wykładowca akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu oraz pracownik Katedry Badań Operacyjnych na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu w latach 2000-2008. Przewodniczący Rady Nadzorczej spółki IFIRMA SA. Organizator kilkudziesięciu konferencji WallStreet i Profesjonalny Inwestor. Autor podcastów Echa Rynku (zawodowo) i MacGadka (hobbystycznie).

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie