Chat with us, powered by LiveChat

Nad inwestorami giełdowymi nikt się nie rozczula

Skomentuj artykuł
© karaboux - Fotolia.com

Rollercoaster na franku trwa. Skala umocnienia się szwajcarskiej waluty, podczas „czarnego czwartku” przekroczyła wszelkie oczekiwania. Mam wrażenie, że nawet najwięksi pesymiści nie spodziewali się takiego krachu na złotówce.

 

Oczywiście ciężko tu mówić o osłabieniu polskiej waluty. Raczej należy mówić o drastycznym umocnieniu franka, który skokowo umocnił się również wobec wszystkich pozostałych walut. Jednym z podstawowych skutków takiego umocnienia jest drastyczne pogorszenie się warunków dziesiątek tysięcy kredytobiorców, którzy właśnie we franku mają kredyty hipoteczne. Jednego dnia ich raty kredytowe wzrosły w najlepszym przypadku o kilkaset złotych. Wielu z nich w kolejnych miesiącach nie będzie stać na ich spłatę. W chwili obecnej, liczba kredytów we franku to około 20% wszystkich kredytów hipotecznych. A zaledwie 3% z nich nie jest obsługiwanych prawidłowo. Należy się jednak spodziewać, że po takim skoku kursu franka ten odsetek znacznie wzrośnie.

Z jakiej racji mamy wszyscy pomagać „frankowcom”?

Oczywiście, nie mogło w tym wszystkim zabraknąć głosu polityków, którzy chcą ulżyć biednym „frankowcom”. Już zaczęły się ich wycieczki do mediów, gdzie niemalże na wyścigi, zaczęli deklarować, że będą interweniować u Ministra Finansów, u Pani Premier, że będą bliżej przyglądać się rozwiązaniom węgierskim, itd.

 

Ale zaraz! Niby dlaczego ma się tak stać? Przecież wszelka taka pomoc, czyli różnego rodzaju przewalutowania na złotówki, czy też dopłaty do kredytów odbywają się na czyjś koszt. No więc pytam się jakim kosztem to miałoby się odbyć i dlaczego ja, z moich podatków mam za to płacić? A jeżeli nie z podatków, to jak inaczej? Banki mają za to zapłacić, na których rząd wymusiłby korzystne dla „frankowców” rozwiązania? Ale halo! Dlaczego? Jestem akcjonariuszem kilku giełdowych banków. Niby dlaczego mam za to zapłacić spadkiem ich wartości, który niechybnie odbiłby się na kursie. Jak rozumiem, rząd tysiącom inwestorów giełdowych, którzy stracą wskutek pomocy „frankowcom” też coś zaproponuje?

Przepraszam, ale górnikom też nie chcę pomagać

Tak samo nie godzę się na dalsze miliardowe dopłaty do przemysłu górniczego. Znam mnóstwo osób, którzy potracili pracę, bo spółki w których pracowali okazywały się po prostu nierentowne i trzeba było ciąć koszty. Ktoś komuś pomagał? Ktoś się nad kimś litował? A skąd! Kopalnie natomiast będziemy wspólnie wszyscy ratować po raz kolejny.

 

W 100% zgadzam się z Filipem Chajzerem, który wywołał burzę medialną pisząc słynny już wpis na Facebooku o tym, że w korpo w Warszawie nikt się nad nikim nie użala. Powiem więcej, w całej Polsce nikt nad nikim się nie użala. Mam wrażenie, że jest tak tylko dlatego, że górnicy jako jedyni przyjeżdżają do Warszawy i palą opony pod kancelarią Sejmu, a po drugie dlatego, że jest ich tak dużo, że stanowią realną siłę wyborczą.

 

Tego ostatniego się właśnie obawiam. Jest to czynnik, który należy wziąć pod uwagę przy poczynaniach władz. Mamy rok wyborczy. A to oznacza, że rząd może w świetle kamer, mimo wyraźnego protestu ekonomistów, zlitować się nad górnikami, „frankowcami”, pielęgniarkami, nauczycielami, itd. Zasadniczo nad każdą grupą społeczną, która może przeważyć szalę zwycięstwa wyborczego.

Może by tak ktoś wynagrodził krzywdy inwestorom giełdowym!

Jakoś nad akcjonariuszami Petrolinvestu nikt się nigdy nie litował. A przecież też nie został tam poszkodowany jeden inwestor, tylko było ich tysiące. Może by tak ktoś wynagrodził krzywdy akcjonariuszom JSW! W końcu to był promowany przez Skarb Państwa Akcjonariat Obywatelski, a w IPO tej spółki wzięło udział 140 tysięcy inwestorów indywidualnych. Czym ich straty różnią się od strat osób mających kredyty we frankach? Ja nie widzę specjalnej różnicy. Może inwestorzy mają za słaby PR, za mało środków nacisku? Czy słyszeli Państwo, aby gdziekolwiek na świecie inwestorzy giełdowi wyszli na ulicę protestować?

 

Oczywiście, nikt inwestorom niczego nie wynagrodzi. To oczywista sprawa. Jest ryzyko rynkowe, z którego wszyscy inwestorzy przynajmniej powinni zdawać sobie sprawę. Czy tak jest, to temat na zupełnie inną rozmowę. Ale identyczny mechanizm powinien zadziałać w stosunku do „frankowców”, górników i innych grup społecznych. Koniec z wyjmowaniem pieniędzy z mojej kieszeni i przekładania ich do kieszeni innego podatnika. Z jakiej racji?!

Autor artykułu

 

Michał Masłowski Michał Masłowski

Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Doktor nauk ekonomicznych Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Wykładowca akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu oraz pracownik Katedry Badań Operacyjnych na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu w latach 2000-2008. Przewodniczący Rady Nadzorczej spółki IFIRMA SA. Organizator kilkudziesięciu konferencji WallStreet i Profesjonalny Inwestor. Autor podcastów Echa Rynku (zawodowo) i MacGadka (hobbystycznie).

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie