Chat with us, powered by LiveChat

Kurs bitcoina powyżej 100 000 zł. Rynek przypomniał sobie o „kryptowalutowym DNA”

Skomentuj artykuł
© Robert - stock.adobe.com

Burzliwe wydarzenia na rynkach akcji i obligacji poskutkowały kryptowalutowym rajdem. Problemy amerykańskiego sektora bankowego to woda na młyn bitcoina, w którego „cyfrowym DNA” zaszyty jest sprzeciw wobec ratowaniu zagrożonych upadłością banków.

 

Pod koniec ubiegłego tygodnia, gdy media finansowe zaczęły informować o problemach w amerykańskim sektorze bankowym, pierwszą reakcją rynku kryptowalut był ruch w dół. Spowodowane było to m.in. tym, że w środę mocno zaangażowany w segment kryptowalutowy bank Silvergate Capital ogłosił zaprzestanie działalności bankowej i dobrowolnie poddał się likwidacji. W telegraficznym skrócie można powiedzieć, że bank nie zdołał „wyzdrowieć” po tym, jak kilka miesięcy temu odbił się na nim kryzys wywołany przez upadłość kryptowalutowej giełdy FTX. W efekcie „uporządkowanej likwidacji” depozytariusze Silvergate otrzymali swoje środki, zaś inwestorzy (o ile nie wyprzedali akcji) zostali z papierami, które w tydzień straciły ponad 80%.

 

 

Wydarzenia wokół Silvergate Capital zostały szybko przykryte przez mniej uporządkowany upadek Silicon Valley Bank. Szerzej na ten temat pisaliśmy w dwóch artykułach:

 

🟢 Silicon Valley Bank tonie, ale na tym nie koniec. Banki z USA znów w centrum uwagi
 

🟢 Upadek Silicon Valley Bank. Akcjonariusze pozywają zarząd, prezes zdążył sprzedać akcje

 

Bitcoin przeciwko bailoutom

Po zarysowaniu bankowego tła, wróćmy do kryptowalut. W czasie ubiegłotygodniowego dołka notowania bitcoina zeszły z 21 500 USD do 19 500 USD. Bankowy niepokój związany z funkcjonowaniem branży kryptowalutowej (pamiętajmy też, że amerykański nadzór wciąż pracuje nad regulacjami dla tego sektora) w zrozumiały sposób przełożył się na wyprzedaż bitcoina i spółki. Następnie jednak wydarzenia związane z Silicon Valley Bank przypomniały rynkowi, że u swojego zarania bitcoin miał być „odtrutką” na problemy targające tradycyjnym sektorem bankowym.

 

 

Cofnijmy się do 3 stycznia 2009 r., gdy powstał pierwszy blok bitcoinowej sieci, zwany też jako blok genezy (ang. Genesis block) lub blok zero. Oznaczenie tego bloku to 000000000019d6689c085ae165831e934ff763ae46a2a6c172b3f1b60a8ce26f – wpisanie tego ciągu znaków w przeglądarkę zaprowadzi nas do licznych stron dokumentujących wszelkie szczegóły związane z tym blokiem.

 

Nagrodą za dokonanie obliczeń skutkujących powstaniem pierwszego bloku było 50 bitcoinów, o wiele więcej niż dziś (6,25 bitcoina za blok), co wpisane jest w logikę powstawania bitcoinów. Kryptowaluta ta ma zdefiniowaną ograniczona podaż – w jej kodzie zapisano, że w obiegu może być 21 000 000 bitcoinów i ani jednego więcej. To wyraźnie odróżnia bitcoina od tradycyjnych walut, które tworzone przez banki komercyjne do spółki z bankiem centralnym nie mają żadnych górnych limitów podaży. W tym, że dolarów/euro/jenów/złotych itp. będzie tylko przybywać, zaś tempo wzrostu podaży bitcoina stale maleje (i kiedyś się zatrzyma), kryptowalutowi entuzjaści upatrują jeden z czynników, który (szczególnie w długim horyzoncie) doprowadzi do wzrostu cen kryptowalut wyrażonych w walutach tradycyjnych.

 

W pierwszym bloku bitcoina zaszyta jest ewidentna szpilka wbita w sektor bankowy. W kodzie składającym się na ten blok znaleźć można zaszyfrowany tekst o treści: „The Times 03/Jan/2009 Chancellor on brink of second bailout for banks”. To fragment artykułu, który ukazał się na łamach brytyjskiego dziennika „The Times” i  informował o rozważanym przez kanclerza skarbu (odpowiednik ministra finansów) kolejnym programie ratunkowym dla banków, które ucierpiały w wyniku kryzysu z 2008 r. Właśnie w takich warunkach powstawał bitcoin, którego kolejną z zalet ma być wolność od konieczności zaufania jakiejkolwiek instytucji czy regulacji, co jest niezbędne do funkcjonowania tradycyjnego systemu bankowego.

 

Obecnie słowo „bailout” również pada w kontekście problemów amerykańskiego sektora bankowego, choć władze USA (w tym sam Joe Biden) stanowczo się od tego odżegnują. Amerykański prezydent w niedawnym przemówieniu uspokajał, że sektor bankowy jest stabilny i nie ma mowy o sięgnięciu do kieszeni podatnika celem ratowania banków.

 

 

Pewna forma bailoutu w przypadku Silicon Valley Bank miała jednak miejsce, ponieważ w weekend postanowiono, że FDIC (Federalna Korporacja Gwarantowania Depozytów, amerykański odpowiednik Bankowego Funduszu Gwarancyjnego) zabezpieczy wszystkie depozyty, a nie tylko te do obowiązującego limitu w wysokości 250 000 dolarów. W przypadku SVB to o tyle ważne, że ponad 90% depozytów przekraczało ten limit. Środki w FDIC nie biorą się oczywiście z powietrza, więc instytucja na którą składają się wszystkie uczestniczące w systemie ubezpieczeń banki, będzie musiała uzupełnić lukę z dodatkowych składek.

 

Swój koszt, choć trudny do jednoznacznego obliczenia, ma mniej lub bardziej formalne gwarancje, których bankowemu systemowi udziela Rezerwa Federalna (w niedzielę poinformowano o dostarczeniu dodatkowej płynności systemowi, aby wszyscy depozytariusze mogli być spokojni o swoje pieniądze). Koszt ten trudno obliczyć, ponieważ nikt nie wie, jakie dokładnie byłyby konsekwencje dopuszczenia do utraty przez deponentów SVB większości ich depozytów. Skala paniki w amerykańskim sektorze bankowym mogłaby być o wiele bardziej kosztowna od jakiegokolwiek z podjętych obecnie działań, co do których trwa debata o zasadność nazywania ich mianem bailoutu (ciekawie piszą na ten temat m.in. New York Times i Axios.com).

Co zrobi Fed?

Jeśli mowa o Rezerwie Federalnej, to kluczowe są teraz oczekiwania względem przyszłej polityki monetarnej. Do niedawna rynek spodziewał się kolejnych podwyżek stóp procentowych w ramach cyklu rozpoczętego przed rokiem, dziś konsensus wskazuje na brak ruchu na marcowym posiedzeniu (21-22.03), a niektóre instytucje (pierwsza była Nomura) sugerują wręcz powrót do cięcia stóp procentowych już na najbliższym posiedzeniu. W przeszłości Fed łagodził politykę monetarną w momencie próby ratowania sektora bankowego, więc taki ruch teoretycznie nie powinien dziwić. Szkopuł jednak w tym, że inflacja w USA w styczniu wyniosła 6,4% i była daleka od celu inflacyjnego na poziomie 2%. Nowe dane o inflacji poznamy we wtorek 14.03 (prognoza 6%), jednak ich znaczenie zostanie przyćmione przez rozwój wydarzeń w systemie bankowym.

 

Obawa o to, że Fed nie będzie (intensywnie) walczył z inflacją, aby móc zająć się sektorem bankowym, stała za osłabieniem dolara, co również podbiło wycenę kwotowanych w tej walucie kryptowalut. Na fali słabnącego dolara zyskało też złoto, którego kurs przekroczył 1900 USD.

 

 

Na notowania bitcoina warto też spojrzeć przez pryzmat polskiego złotego, w którym rozlicza się i inwestuje większość krajowych inwestorów. Jeszcze w ubiegłym tygodniu najpopularniejsza kryptowaluta kosztowała nawet 86 350 zł. Opisane wyżej rynkowe zawirowania sprawiły, że kurs BTC/PLN wzrósł od tamtej pory nawet o blisko 25%. We wtorek rano notowania BTC/PLN podawane na stooq.pl pokazują kurs powyżej 106 000 zł.

 

 

W krótkiej perspektywie wzrost o 25% robi wrażenie, jednak warto pamiętać, że w długim horyzoncie bitcoin w PLN jest obecnie ponad dwukrotnie tańszy niż w szczycie.

 

 

Kryptowaluty coraz popularniejsze wśród polskich inwestorów

Jak wynika z Ogólnopolskiego Badania Inwestorów 2022, w burzliwym ubiegłym roku kryptowaluty cieszyły się rosnącą popularnością wśród polskich inwestorów indywidualnych. Odsetek ankietowanych deklarujących, że w ciągu 12 miesięcy choć raz zainwestowali w kryptowlauty sięgnął 22,4%. To więcej niż w przypadku złota czy forexu.

 

 Im starszy inwestor, tym rzadziej deklaruje posiadanie kryptowalut – ta zależność pozostała oczywiście bez zmian. Jednak i wśród starszych inwestorów przybywało  w ostatnim czasie osób przyznających się do wejścia na rynek krypto.

 

🟢 Więcej na ten temat w artykule Przybywa inwestorów posiadających kryptowaluty [OBI 2022]


Kurs „(Bezpieczne) Inwestowanie w kryptowaluty”

Celem kursu jest przybliżenie tematyki cyfrowych aktywów i kryptowalut wszystkim osobom, które stały dotychczas obok tej rewolucji w świecie finansów. Temat nie jest banalny, a technologia szybko się zmienia, dlatego też zależało nam, aby jego twórcą był praktyk i aktywny inwestor oraz zawierał liczne przykłady, dzięki czemu był maksymalnie przystępny nawet dla osób kompletnie początkujących.

 

Wierzymy, że udało się to osiągnąć, dlatego kurs kierujemy do każdego kto chce zrozumieć i odpowiedzieć sobie na pytanie „O co chodzi w tych kryptowalutach?”. Autorem kursu jest Tomasz Waszczyk, Inżynier oprogramowania, specjalista w dziedzinie tworzenia systemów informatycznych. Dla członków SII przewidziano specjalną zniżkę.

 

Więcej informacji na temat kurus znajdziesz na stronie www.kursinwestowaniewkryptowaluty.pl lub po kliknieciu w poniższy baner.

 

Autor artykułu

 

Michał Żuławiński, redaktor SII Michał Żuławiński, redaktor SII

W latach 2012-2021 związany z redakcją Bankier.pl, w której odpowiadał za obszar Rynki. Od 2022 r. redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych. Autor licznych artykułów i analiz dotyczących głównie rynków finansowych, gospodarki oraz działalności banków centralnych. Laureat nagrody specjalnej NBP w konkursie dla dziennikarzy ekonomicznych im. Władysława Grabskiego.

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie