Chat with us, powered by LiveChat

Echa Rynku #275 – Męczący trend boczny do końca roku

Skomentuj artykuł

W tym odcinku podcastu Echa Rynku postawiliśmy prognozę zachowania się rynków do końca roku. Raczej wykluczyliśmy dalszą hossę. Wskazaliśmy na czynniki ryzyka (inflacja, stopy procentowe, wojna na wschodzie), które spowodują, że do końca roku będziemy się poruszali w męczącym trendzie bocznym. Pod lupę wzięliśmy też branżę bankową, branżę nieruchomości, szeroko pojęte IT oraz handel detaliczny.

 

00:00 Powtórki z 2020 i 2021 nie będzie

03:40 🏦 Branża bankowa z dobrymi perspektywami

16:36 Wszyscy jesteśmy uzależnieni od IT

25:48 🏠 Deweloperzy mieszkaniowi pod sufitem

34:43 👗👞 Handel detaliczny z problemami

44:03 Męczący trend boczny do końca roku

 

Udział wzięli:

 

Michał Masłowski Adrian Mackiewicz

Michał Masłowski

Adrian Mackiewicz

 

Nagranie zostało wykonane 14 lutego 2022 r. 

Jak słuchać podcastu Echa Rynku?

Słuchaj w Spotify Słuchaj w Google Podcasts

  

lub kliknij playerek SoundClouda

 

  

lub pobierz podcast w pliku mp3

 

Napisz do nas maila: podcast@sii.org.pl 

Transkrypcja

Michał Masłowski: Witam serdecznie, to jest podcast Echa Rynku, podcast Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, ja nazywam się Michał Masłowski.

 

Adrian Mackiewicz: Jest z nami Adrian Mackiewicz.

 

Michał Masłowski: Co prawda jest już luty, ale pobawmy się w prognozy na 2022 r. Powiedzmy na głos, bo będziemy do tego wracać, ale dzisiaj jest poniedziałek, 14 lutego, i straszliwa rzeź na rynkach. WIG 20 minus 3,5%. Z oczywistych przyczyn, czyli zagrożenie konfliktem zbrojnym na wschodzie. Tak ogólnie chciałem cię podpytać, jakie jest twoje patrzenie na 2022 r.? Czy to będzie dobry rok dla inwestorów, czy trzeba pieniądze do skarpety i poczekać na lepsze czasy?

 

Adrian Mackiewicz: Wydaje mi się, że 2022 r. to będzie sporo wyzwań przed inwestorami. Już nie będzie powtórki z 2020 i 2021. 2020 wiemy, że dynamiczne odbicie po tym szybkim miesięcznym dołku z koronawirusa, gdzie inwestorzy indywidualni ograli z mad money, bo szybko uczestniczyli w tych wzrostach, 2021 r. to myślę, że pierwsza połowa roku jeszcze taka z kontynuacją, druga połowa już może jakieś oznaki trendów bocznych, trochę mniej dynamiczne wzrosty reakcji na różne informacje i początek 2022 w gruncie rzeczy nie zaczął się zbyt dobrze, bo chociażby na takim indeksie WIG jesteśmy prawie 6 procent na minusie, jak tutaj. Chociaż dzisiejszy start sesji sporo wnosi. Teraz jest minus 3,4%, 3,4 spada WIG, wsparcie techniczne mamy 66 000. Myślę, że w tym kontekście warto patrzeć do końca, 65, 66, bo to bardzo ważne wsparcie techniczne, więc gdyby ten poziom tu został oddany, to też mamy sygnały na kontynuację spadków z początku roku.

 

Michał Masłowski: Tyle, ile ja się znam na analizie technicznej, to jakby to zostało przełamane, to mamy minus 10 000 na WIG-u kolejne, tak do 55 tysięcy byłby zakres grup informacji, którą sobie próbujemy w powietrzu rysować.

 

Adrian Mackiewicz: Tak, tylko dodajmy, że dzisiaj mamy taką sytuację wyjątkową, bo konflikt Rosja-Ukraina, tu oczekuje się czy były takie doniesienia z USA, że rozkazy rozpoczęcia wojny w pewnym sensie zostały już wydane i zaognienia tego konfliktu zbrojnego, więc reakcja rynku z tego tytułu na pewno dzisiaj też jest odpowiednia. Więc cały ten rok w takim specyficznym otoczeniu się tworzy, więc poczekajmy na zamknięcie sesji, sytuacja jest zdecydowanie napięta. Jeśli chodzi o jakieś branże, na które bym zwrócił uwagę, to myślę, że cały czas w kierunku banków bym zerkał. One tak naprawdę początek roku nie miały najgorszy, WIG 20 czy WIG to wiadomo, że podobne indeksy. Ten WIG to prawie minus 6, WIG 20 to lekko ponad 6% spada. WIG-BANKI się trzyma. Patrząc przez pryzmat wykresów, to warto zwrócić uwagę, że w styczniu, z początkiem te pierwsze sesje, WIG-BANKI też rósł, ale zatrzymał się na szczytach z przełomu października-listopada ubiegłego roku. Na razie tych szczytów nie udało się pokonać. Właściwie dwukrotnie tu indeks WIG-BANKI atakował okolice 9 500 pkt i nie udało się tego przeforsować, więc to trochę wygląda niebezpiecznie. Natomiast banki na pewno z bardzo dobrym momentum wynikowym, podwyżki stóp procentowych, nawet już nasz prezes banku narodowego NBP powoli w jakichś komentarzach zaczął się wypowiadać, że może te podwyżki będą mocniejsze, niż rynek oczekuje. Nie wiem, czy to nie była jakaś interwencja słowna ze strony prezesa, natomiast to momentum wynikowe w związku z tymi stopami procentowymi powinno być jak najbardziej pozytywne, natomiast druga strona medalu jest taka, że rynek oczywiście wszystko wycenia, dyskontuje odpowiednio wcześniej, więc na pewno w tym poprzednim roku banki absolutnie dołączyły do tej hossy, który był najsilniejszym indeksem i tam po 100% i więcej rosły z jakiegoś dołka, więc jak na stare nudne banki, to jest imponujące trochę.

 

Michał Masłowski: To jest niesamowita sprawa. Jak ktoś w końcówce 2020 r., kiedy banki szorowały po dnie, wówczas uwierzył w banki, to naprawdę kładę czapkę na samej ziemi, to jest niesamowite, że wtedy należało przy takim kompletnym pesymizmie, nie, te banki trzeba wycofywać z giełdy, nic z tego nie będzie, wtedy ktoś uwierzyć, to tam jest plus 200% prawie że, najtańsze takie banki, to jest szok. Oczywiście sprzyjają temu podwyżki stóp procentowych, bo te banki w końcu zaczynają oddychać, a to, co powiedziałeś, że prezes Glapiński zapowiedział wyższe stopy procentowe, to jeżeli nawet ktoś się nie spodziewał, to już tak będzie, bo on nie po to to mówi na konferencjach, żeby potem tego nie zrobić, bo moim zdaniem nawet prezes Glapiński nauczył się tego, że może nie warto rynków tak do końca zaskakiwać i że warto by tak jednak przygotowywać delikatnie, spokojnie. Słuchajcie, teraz tyle są stopy, ale te 4% możemy w przeciągu jakiegoś okresu zrobić. I biorąc pod uwagę, jakie są odczyty inflacji, nie wiem, czy widziałeś, chyba dzisiaj był odczyt inflacji w Czechach – 9,9%. To już bał się o to 0,1% tam powiedzieć. My mamy odczyt inflacji bodajże jutro i chyba po ogłoszeniu 10% inflacji nie będzie niczym takim specjalnie zaskakującym, tak? Więc całe to otoczenie bardzo sprzyja bankom, natomiast w tym kontekście chciałem cię zapytać o niebezpieczeństwa dla branży bankowej i to moje pytanie jest takie – czy nie będziemy mieli trochę powtórki z rynku kredytów frankowych po 2007-2008 r., kiedy wszyscy sobie wzięli kredyty we frankach, kiedy był po 2 zł, a przez ostatnie 5 lat przyzwyczailiśmy się, że mamy ekstremalnie niskie stopy procentowe, cały naród wziął kredyty hipoteczne po bardzo niskich stopach procentowych, bo skoro były niskie przez 5 lat, to już tak zawsze będzie, ale teraz przestały być te stopy niskie i kredyty hipoteczne mogą zacząć coraz więcej ludzi uwierać i spora część z tych osób może przestać spłacać te kredyty. Czy nie będziemy mieli takiego efektu, że spora część tych kredytów stanie się tymi złymi kredytami, tym portfelem kredytów w bankach i to spowoduje, że te banki zaczną mieć dłuższe problemy?

 

Adrian Mackiewicz: Po pierwsze zagrożenie bym wskazał fakt, że rynek już dużo zdyskontować, czyli teraz nie będzie realizował zysków, więc tutaj taki czynnik musiałby się pojawić, oczekiwania stóp procentowych, żeby banki mocniej ruszyły, chyba że dalej będą w wynikach zaskakiwać pozytywnie i jeszcze bardziej, niż są oczekiwani. Trzeba zwrócić uwagę, że banki akurat są taką branżą dobrze prognozowaną i analitycy akurat ten konsensus rynkowy z reguły zbyt mocno nie odbiega. Ewentualnie na przeszacowaniach, jakichś odpisach kredytów, to tam zyski mogą się mocniej rozjechać, ale w gruncie rzeczy te banki są takim sektorem jednym z lepiej prognozowanych. Druga sprawa, franki, o których mówiłeś, myślę, że cały czas jeszcze 2020 r. tu się może dużo dziać wokół franków. Oczywiście tutaj różne kancelarie przeprowadzają swoje kampanie, już właściwie od wielu lat to lat, więc one powoli mogą wykazywać jakieś wyniki. Coraz więcej jest tych pozytywnych wyroków sądów dla frankowiczów. Tam są statystyki, że 95% wyroków jest na korzyść frankowicza, kredytobiorcy, a banki ociągały się, próbują dalej jakieś porozumienia polubowne z klientami zawierać, natomiast faktycznie teraz przewalutowanie na złoty przy tych stopach, które są i cały czas rosną, na pewno jest jakimś czynnikiem, który też może nieco zniechęcać do porozumień z bankami, więc to jest jakiś czynnik ryzyka, jakim ostatecznie będą koszty tych franków. Trzeci czynnik, o którym mówisz, że polskie kredyty, złoty przez wzrost stóp procentowych mogą być gorzej spłacalne, to też na ciekawą rzecz Michał Żuławiński zwrócił uwagę, czytam tutaj raport i ostatnio też widziałem jakieś nowe wywiady, tam bodajże z prezesem PEKAO.

 

Adrian Mackiewicz: Faktycznie banki stwierdzają, że przy stopach procentowych do 4% to jeszcze nie powinno być zbyt dużych odpisów na tych kredytach i powiedzmy, że do tych 4% banki szacują, że te koszty jeszcze udźwigniemy co do zasady, natomiast powyżej 4 to faktycznie jakieś mniejsze czy większe problemy mogłyby z tego wyniknąć. Mnie też się wydaje, że na razie te stopy procentowe nie są jeszcze aż tak wysokie, żeby tego nie udźwignąć. Ogólnie sytuacja... Konsument jest mocny, rynek pracy jest mocny, wręcz ostatnio widziałem różne artykuły, że rząd chyba mówił, żeby walczyć z inflacją, to zachęcał pracowników, żeby nie wnioskowali o zbyt duże podwyżki.

 

Michał Masłowski: Podobnie premier mówił, że trzeba o 5 zł obniżyć cenę towarów. To żartowaliśmy z Michałem Żuławińskim, że producenci samochodów mogą odpowiedzieć na apel premiera i obniżyć ceny o 5 zł, producenci bułek już mogą mieć z tym duży problem.

 

Adrian Mackiewicz: Dokładnie. Także ogólnie konsument jest mocny, tak jak też mówię, z reguły spłacanie zobowiązań kredytowych, szczególnie hipotecznych, jest wysoko na liście rzeczy, na które musimy znaleźć pieniądze i mamy całą masę różnych atrakcji, z których musimy zrezygnować. Jesteśmy właściwie po remontach, 2020-2021 r. to chyba co się dało, to wyremontowaliśmy.

 

Michał Masłowski: Siedzieliśmy w domu, pandemia, to żona nas zagoniła do tego, żeby odmalować wszystkie pokoje.

 

Adrian Mackiewicz: Tak, to co nam zostaje w 2022 r.? Odmrożenie gospodarki i powrót do takiej większej aktywności, ale jak zabraknie pieniędzy, bo wzrośnie rata kredytu, to najwyżej nie będziemy z tych rozrywek korzystać, natomiast na pewno najpierw spłacimy ratę, a dopiero potem pójdziemy na pizzę czy do baru, tak?

 

Michał Masłowski: To jest oczywiste, że tak zawsze będzie, że najpierw ograniczymy takie wystawne życie, ekstrasy, anulujemy abonament na Netflixie, nie pójdziemy do restauracji, nie pójdziemy do kina albo te buty kupimy sobie w przyszłym roku, to już jest bardziej ekstremalne, że raty kredytu, rachunek za prąd i czynsz uregulujemy zawsze. Aczkolwiek może być tak, jak w przypadku kredytów frankowych, że nawet jak ktoś ograniczył wszystko, co było możliwe, to i tak go nie było stać na te raty kredytów frankowych i stąd wziął się cały problem z pakietami kredytów frankowych. Pytanie, czy teraz też tak będzie, czy te raty aż tak wzrosną? To, co powiedziałeś, że do 4% jeszcze powinniśmy to jakoś dawać radę, dopiero potem mogą zacząć się problemy.

 

Adrian Mackiewicz: Na pewno jakaś część odbiorców będzie miała mniejsze czy większe problemy z tym, na pewno jakieś kredyty, niektórzy mogą mieć większe problemy z ich spłacaniem, natomiast mówimy o jakiejś skali takiej krajowej, to ten odsetek będzie na razie mały. Z frankami to sam nie wiem, natomiast raczej z tych różnych raportów czy wypowiedzi, które widziałem, to akurat franki były dobrze spłacane, niezależnie od kursu, one się spłacały. Problem był taki, że ktoś po 5, 7 latach spłacał ten kredyt i nagle miał takie zobowiązanie albo większe niż w momencie zaciągania, bo ten kurs urósł. W przypadku kredytów w złotych, to, czego się bardzo boję... Chociaż nie wiem, czy się boję, bo za bardzo w to nie wierzę, to jest trochę abstrakcja, ale mówi się o jakimś zamrażanie WIBOR-u, żeby te raty nie były zbyt wysokie, to jest dla mnie kompletna abstrakcja, ale patrząc na różne działania, w niektórych krajach wprowadzanie cen regulowanych, że jakieś podstawowe produkty może być taka cena, a nie może być wyższa, to jakbyśmy zamrozili WIBOR, to martwi mnie to, że pojawiają się jakieś artykuły...

 

Michał Masłowski: Że w ogóle takie pomysły są.

 

Adrian Mackiewicz: Tak, że to jest wielki spisek, 10 razy większy niż spisek frankowy i że franki to jest nic nieznaczący przy tej skali, ile jest kredytów w złotych i że banki dalej oszukiwały i naciągały klientów. Czego teraz mamy płacić te wyższe kredyty i że zamiast frankowiczów będziemy mieli złotówkowiczów, którzy będą chcieli zamrażać WIBOR. Raczej tu przewalutowanie nie wchodzi w grę, więc tego typu narracja mnie trochę przeraża, że to się gdzieś pojawia. Nie wiem, czy się tego bać, czy się nie bać. Nie bardzo wieżę we wprowadzenie tego, natomiast gdybyśmy doszli do takich kroków, że zamrażamy WIBOR na niskim poziomie, to po co podwyższać stopy procentowe. To jest dla mnie jakaś abstrakcja, więc mam nadzieję, że do niczego takiego nie dojdzie.

 

Michał Masłowski: Jakie jeszcze inne branże wskazałbyś jako ciekawe do obserwacji w nadchodzącym roku?

 

Adrian Mackiewicz: Szeroko rozumiany segment IT, bardziej po stronie software'u. Tutaj wydaje mi się, że zapotrzebowanie w związku z globalnymi trendami, które obserwujemy od dawna i które tylko przyspieszyły w trakcie ostatnich lat dwóch pandemii koronawirusa, także cyfryzacja, digitalizacja, to są globalne trendy, od których raczej już nie uciekniemy i ten biznes, życie coraz bardziej się przenosi do internetu, do chmur i tak dalej, więc wydaje mi się, że tutaj firmy po stronie software'u, spółki informatyczne powinny sobie dalej i dobrze radzić sobie, i wpisywać się w otoczenie. Jakimś zagrożeniem to na pewno koszty wynagrodzeń i myślę, że nawet nie tyle koszty wynagrodzeń, co też znalezienie i utrzymanie tego pracownika IT, informatyka, bo tu myślę i koszty, i znalezienie, utrzymanie, to są obydwie takie duże trudności dla sektora. I tak też może trochę mnie to rozbawiło, ostatnio chyba widziałem, że Gazeta Wyborcza zrobiła taki artykuł z nagłówkiem, że za inflację winni są informatycy, bo za dużo zarabiają.

 

Michał Masłowski: Widziałem, że informatycy rozhulają inflację.

 

Adrian Mackiewicz: Tak. Im nie wolno podwyżki, bo za dużo zarabiają i napędzają inflację.

 

Michał Masłowski: Rozumiem, że z tym IT, rozwój software'u, to jest przedłużenie myślenia, o którym mówiliśmy wielokrotnie przy wybuchu pandemii, że co ma szansę być branżą odporną na pandemię, to wskazywaliśmy na szeroko rozumiany sektor IT, bo teraz bez tego nie idzie pracować, bo to nam jakkolwiek pozwala pracować. Teraz siedzimy, nagrywamy przez jakieś tam narzędzie to telekonferencji i to jest możliwe. To ty powiedziałeś i sobie zapamiętałem i jest fajne, że gdyby ta pandemia nas trafiła 10-15 lat temu, jak te wszystkie narzędzia nie były tak rozwinięte, to byśmy o wiele ciężej przeszli, te skutki gospodarcze byłyby o wiele bardziej brutalne. Bo teraz zamykasz się w domu i o ile nie jesteś piekarzem przykładowym, to możesz pracować w domu, masz taką możliwość. 15 lat temu nic takiego nie było możliwe. To jest przedłużenie, że poszliśmy w tym kierunku, ciśniemy i trzeba rozwój IT, i to jest kierunek, w którym powinniśmy patrzeć. Bez względu na to, co się będzie dalej działo z pandemią, z wojną i ze wszystkim, to IT musi jakkolwiek się rozwijać.

 

Adrian Mackiewicz: Tak. To jest też na tyle ciekawe, że te narzędzia faktycznie zwiększają czy poprawiają efektywność. Sztuczna inteligencja tak samo. Myślę, że jednym z ciekawszych kierunków są mimo wszystko te bot-czaty cały czas, czyli narzędzie, gdzie na komunikatorze najprostsze zapytania czy najczęściej zadawane, to zamiast mieć faktycznego człowieka po drugiej stronie, który musi dziennie 10 razy to samo odpisać, bo takie same zapytania spływają. To jest jakieś rozwiązanie sztucznej inteligencji, która wyłapuje to i od razu odsyła rozwiązania do jakichś linków i tak dalej. Człowiek się pojawia w momencie, kiedy albo ktoś się bawi ze sztuczną inteligencją, albo faktycznie jest jakieś trudniejsze pytanie i jest potrzebna ta ingerencja człowieka.

 

Michał Masłowski: Już widziałem poradniki w internecie, jak rozmawiać ze sztuczną inteligencją, żeby cię jak najszybciej przekierowano do żywego człowieka. Aczkolwiek to takie tekstowe czaty znamy, bo wiele firm na tym bazuje. Coraz więcej firm bazuje też na takiej sztucznej inteligencji, która rozmawia z tobą przez telefon i wiele czytałem opracowań, że prawdopodobnie każdy z nas przynajmniej raz rozmawiał na jakiejś infolinii ze sztuczną inteligencją i prawdopodobnie nie wie o tym, że rozwiązał problem. Albo zadzwoniła do ciebie sztuczna inteligencja i próbuje ci coś sprzedać. Z grubsza każdy, kto ma telefon, wie, że takie coś się dzieje. W dużej większości przypadków takie telefony, taką zimną bazę, robią już roboty, a dopiero później, jak faktycznie trzeba rozmawiać z klientem, to dopiero do tego są uruchamiani prawdziwi ludzie. To się dzieje i czekam, kiedy teleporady u lekarzy zaczną zamiast ludzi robić. W prostych przypadkach, żeby wypisać aspirynę i wystawić L4 do końca tygodnia, to zakładam, że jest to możliwe.

 

Adrian Mackiewicz: Kto wie. Natomiast taka ciekawostka, bo jest taka spółka z New Connect, więc może mniej znana, InteliWISE, i ona właśnie działa tutaj w obszarze tych rozwiązań AI. Fajnie, gdyby w końcu udało się przekuć ten biznes na jakieś zyski, bo to jest akurat w przypadku tej firmy dość spory mankament, że rozwija te rozwiązania dość długo, natomiast na razie gdzieś po stronie wyników finansowych jakieś większe problemy się pojawiają.

 

Michał Masłowski: A propos takich spółek działających w tego typu branży, to LiveChat po raz pierwszy od półtora roku jest poniżej 100 zł.

 

Adrian Mackiewicz: Widziałem, nawet zwróciłem uwagę, że jak na dzisiejsze otoczenie, to dobrze się trzyma.

 

Michał Masłowski: Wspaniale.

 

Adrian Mackiewicz: Słuchaj, indeks spada o minus ponad 3, to spółka jak 2,5 trzyma. Wiesz, to znowu wracając do analizy technicznej, jakby tam 100 zł zostało jakoś odjechane, to może być wodospad nawet i do 60, więc na razie gdzieś tam się ten LiveChat i tak trzyma mimo wszystko. I tu może odeszliśmy też do forum, padło zapytanie o LiveChat, więc na forum sobie pozwoliłem też odpowiedzieć na to zapytanie.

 

Michał Masłowski: LiveChat jest tą spółką, która... Ja się od lat patrzę na LiveChat, od lat mi się podoba biznes. Wydaje mi się, że to jest dokupne, że trzeba dokupić i zawsze po cenie, której myślałem, że jak kupię, nie kupowałem z różnych przyczyn i patrzyłem, zawsze był wyżej. I właśnie się to odwraca i teraz może być zupełnie inaczej, ale LiveChat chciałbym zgłosić, podkreślić i trzeba promować takie rzeczy. Jest spółką płacącą bardzo często dywidendę. 3 razy w roku LiveChat płaci dywidendę w nieregularnych okresach, to nie jest co kwartał, ale generalnie 3 razy w roku, co jest warte podkreślenie. To jest spółka do obserwacji, bo to jest fajne, bo to jest światowy biznes, bo nie zamykają się w Polsce i to jest biznes, który się wpisuje w to, co powiedziałeś. Rozwiązania IT, pracę ze sztuczną inteligencją, chat boty, jakieś takie rzeczy, więc to się wszystko zgadza, tylko jakbym wiedział, co będzie, po ile ten LiveChat jest do kupna, to byłbym szczęśliwym człowiekiem.

 

Adrian Mackiewicz: LiveChat kończył się w 2018 r.?

 

Michał Masłowski: Znaczy kończył się, bo Facebook miał niby wymyślić podobne rozwiązanie?

 

Adrian Mackiewicz: Tak. Apple też miał wchodzić w jakiś swój własny LiveChat. Tak, tu widzę w 2017 był szczyt w połowie i potem zaczęło to spadać. Jeszcze w '17 były te doniesienia, w '18 dołek.

 

Michał Masłowski: A to były ceny ok. 40 zł wtedy.

 

Adrian Mackiewicz: Teraz do 20 prawie spadł.

 

Michał Masłowski: Tak, a teraz jest spadek ze 140 do 100 i patrzymy się na to dalej. A wtedy dokładnie tak pamiętam, że wtedy LiveChat było gruchnięcie, porównałem spadek na LiveChat, bo Facebook ogłosił, że wchodzą z podobnym rozwiązaniem i wszyscy, że jak światowy gigant wejdzie z takich rozwiązaniem, to co nasza malutka spółka z Polski? I od tamtej pory LiveChat od 20 do 140 zł zdążył wzrosnąć. Jeszcze jakąś branżę chciałbyś wskazać? Może na minus z kolei, które branże nie dadzą rady w kolejnych kwartałach, roku?

 

Adrian Mackiewicz: Tu myślę, że taką jedną z pierwszych branż, która by się pewnie mogła rzucić do większości inwestorów, to mimo wszystko rynek nieruchomości, czyli ogólnie deweloperzy mieszkaniowi, gdzie wzrost stóp procentowych to jednak droższy kredyt, droższe mieszkania z tego tytułu, sama budowa też.

 

Michał Masłowski: Mniejsze zdolności kredytowe ludzi. Na mniejszą liczbę metrów będzie stać przeciętną rodzinę.

 

Adrian Mackiewicz: Tak. Więc tutaj takie czynniki negatywne działają. Budowa też coraz droższa, materiały coraz droższe, więc zobaczymy, jak to się faktycznie odbije na branży, bo jakby tak spojrzeć na wypowiedzi przedstawicieli spółek deweloperskich, to oni aż tak pesymistycznie w ten rok nie wchodzą. Zwracają uwagę, że podaż będzie mniejsza, a to powinno wspierać cenę. Skoro mniejsza podaż, to cena potencjalnie powinna być wyższa i gdzieś tu próbują operować takimi szacunkami, że te podwyżki stóp procentowych, droższy kredyt w jakimś stopniu zmityguje niższa podaż, więc jeśli chodzi o takie ceny na metr kwadratowy, to raczej tutaj nie oczekują, że ta tendencja się odwróci, czyli czy dalej będą rosły te ceny mieszkań. To jest dość ciekawe.

 

Michał Masłowski: Ceny mieszkań mogą rosnąć inaczej, bo o ile popyt będzie trochę mniejszy, bo stopy procentowe, bo mniejsza zdolność kredytowa i tak dalej, no to to jest w miarę oczywiste, ale od tej drugiej strony, podażowej, może być tak, że oni będą mieli takie koszty, że ceny stali i innych materiałów będą tak zasuwać, bo one zasuwały przez ostatni rok, nie wiadomo, co będzie dalej, że oni będą zmuszeni podwyższać ceny, bo ja słyszałem już paru deweloperów, że na dany moment boją się sprzedać coś na długi termin, ustalić jakąś cenę, bo nie wiedzą, za ile będą budowali za rok, za 2. Zdarzały się przypadki, że deweloperzy zrywali umowy z klientami, woleli płacić kary finansowe i wystawiali te mieszkania, te jakieś nieruchomości po wyższych cenach, bo koszty produkcji, koszt wybudowania tego budynku jest tak ogromny, że on nie może tego sprzedać po tyle, co sprzedawał w zeszłym roku, bo będzie poniżej kosztów. Więc z takiego punktu widzenia. Ale to może być słusznie bardzo duży rozjazd. Niższy popyt, wyższe ceny, czyli słabsza koniunktura w tej branży.

 

Adrian Mackiewicz: Trochę się tutaj śmiałem, jak tłumaczyłeś, dlaczego deweloperzy zrywali umowy. Bo rosły koszty. OK, może to był jakiś powód, natomiast moim zdaniem widzieli, co się dzieje na rynku i po prostu łykali wszystko, tak to można trochę podsumować. Też widziałem opinie, że podobno jak się pojawiła jakaś oferta sprzedaży bez zdjęć, znikała w 15 minut, więc jak się pojawiało jakieś ogłoszenie, to od razu wszyscy kupowali. Oczywiście w jakiejś tam lepszej lokalizacji, w jakim to było stanie, to mniej to interesowało potencjalnego nabywcę. Natomiast moim zdaniem w dużej mierze też zrywali to dlatego, bo po zapłaceniu kary i tak mogli o wiele wyżej to wystawić, po wyższej cenie, że dalej na tym zarabiali jeszcze więcej. Więc myślę, że to nawet mógł być ważniejszy powód, ale koszty OK. Pamiętajmy też z deweloperami jest... No tak, bo czasem się kupuje dziurę też w ziemi, to też jest prawda.

 

Michał Masłowski: Z drugiej strony też jest tak, że o ile w krótkim terminie jestem się gotów zgodzić, że o ile deweloperzy, WIG, nieruchomości, to może nie być lider wzrostów, natomiast w dłuższym terminie... Jak mnie czasami znajomi pytają, że może ja przeczekam gorączkę i kupię sobie mieszkanie za 2 lata, jak będzie taniej. Ja mówię, że taniej nie będzie. Wydaje mi się, że tak, jak z rynkiem nieruchomości, że ochłodzenie na rynku nieruchomości może spowodować to, że wolniej będzie drożeć, a nie że będzie taniej. Jeżeli ktoś chce kupić mieszkanie, w szczególności dla siebie, to trzeba brać i kupować, bo jak tak patrzę na to, to mimo tego, że ceny wydają się wysokie, a w szczególności w dużych miastach, jak się popatrzy na ceny mieszkać w Zachodniej Europie, Berlin, Paryż, tego typu miejscowości, to my jesteśmy jeszcze taniutkim krajem. U nas jeszcze drogo nie jest. To wiadomo, że to może nie jutro, nie pojutrze, ale w bardzo długim terminie to my będziemy mieli takie ceny, jak u nich, a nie tam będzie taniej, bo u nas jest przegrzany rynek nieruchomości. Więc takie stwierdzenie będzie, ochłodzenie na rynku nieruchomości to co najwyżej spowoduje, że ceny będą stały albo rosły powoli, a nie tak zasuwały, jak w ostatnim okresie.

 

Adrian Mackiewicz: Tak. Więc myślę, że tutaj też warto zwrócić uwagę, jak niektórzy mogą stawiać ogólnie deweloperów mieszkaniowych, jaką kategorię czy branżę, która może sobie relatywnie gorzej radzić, to raczej nie odnosimy się tutaj do tego, co będzie dalej z cenami mieszkań, bo to są oczywiście powiązane, ale jednak trochę też inne kwestie. Na pewno warto zwrócić uwagę na sporą bazę deweloperów, którzy mieli dobry rok czy dobre 2 lata pomimo jakichś trudności z pandemią, więc tam są wyniki raczej dość dobre za te ostatnie lata. Takim czynnikiem, o którym cały czas myślę przy nieruchomościach, to jest inflacja. Gdzie się chronić przed inflacją? W nieruchomościach. To jest na pewno jakiś pierwszy pomysł i to nie od wczoraj mamy ten sport narodowy. Naprawdę to był fantastyczny tytuł Radosława Chodkowskiego na naszym forum finansów, inwestycji, strasznie mi to utkwiło w głowie i gdzieś pod kątem szukania zabezpieczenia przed inflacją czy jakiejś takiej bezpiecznej, stabilnej inwestycji, o tyle myślę, że nieruchomości cały czas są tutaj w świadomości Polaków, że to jest taka bezpieczna inwestycja. Ja się z tym nie do końca zgadzam, żeby to była taka bezpieczna inwestycja, natomiast wydaje mi się, że ostatni szał na rynku nieruchomości trochę też spadł w przekonaniach, jak tam niektórzy w pół roku czy w rok sprzedawali też ze sporą podbitką te nieruchomości, które kupili, po prostu nominalnie na nich zarobili, więc to dalej mogło wspierać takie przekonanie. Więc nieruchomości, tu jeszcze taka ciekawostka, od początku ruch jest na plusie. Pytanie, na ile do tego ruchu przyczyniło się wezwanie, na dewerię, ostatnio też podwyższona cena w tym wyzwaniu, więc tu pod tym kątem stopy zwrotu na razie, jeśli chodzi przez pryzmat tego indeksu, to nawet nie jest źle. Może jeszcze tak w powiązaniu, bo krótko bym podsumować, jakaś druga branża, która może mieć ewentualne trudności, to chyba bym wskazał ogólnie na budownictwo, czyli też taka powiązana branża, to też pod kątem rosnących kosztów, które właściwie z każdej strony atakują spółki, firmy, wynagrodzenia, koszty materiałów i tutaj jeszcze jakieś ryzyko związane z inwestycjami tych środków z Unii nie mamy jeszcze z funduszu odbudowy, to byłby na pewno taki mocny zastrzyk dla branży budownictwa na przeznaczenie środków na inwestycje infrastrukturalne.

 

Michał Masłowski: Chciałem się zapytać o nieśmiertelną branżę, czyli handel detaliczny, tam, gdzie są ukryte CCC, LPP i tak dalej. No bo CCC jak patrzę na wykres, to jestem przerażony, oni nurkują w przepaści. LPP niby wysoko, wiadomo, ładnie sobie poradzili, ale jak cała branża? Pytam dlatego, bo gdzieś mignął mi artykuł taki, że podobno po pandemii niby mamy otwarte centra handlowe, a one notują tak statystycznie obniżony ruch i to jest podobno widoczne i odczuwalne, a to wiem, że jest duży procent przychodów tych spółek. Jak byś popatrzył na całą branżę?

 

Adrian Mackiewicz: To był duży procent przychodów tych spółek przed pandemią, ale faktycznie to jest to, o czym mówiłeś. Właściwie wydawało się, że te galerie mogły sobie lepiej radzić po otwarciu, a z tego, co chociażby mówili przedstawiciele LPP, był taki początkowy szał powiedzmy na te galerie. Gdzieś tam się za nimi stęskniliśmy, chodziliśmy, w maju były otwarte i ten III kwartał jeszcze był dla galerii dobry. Tutaj przedstawiciele tłumaczyli taką odbudową po pandemii. No i gdzieś ten IV kwartał chyba trochę gorzej. Też był taki raport, już teraz nie pamiętam dokładnie danych, który wskazywał, że w IV kwartale chyba albo w tym ogólnie dobrym kwartale, IV, grudzień, więc to dobry kwartał dla handlu detalicznego, to byliśmy... Już teraz nie pamiętam, 20% mniejsza odwiedzalność niż przed pandemią czy nawet jeszcze większa? Także ogólnie takie statystyki wydawałoby się, że powinny być jednak trochę bardziej zbliżone do okresu przed pandemią, a tutaj galerie za bardzo jeszcze się nie odbudowały, więc to faktycznie jest dosyć istotny problem, natomiast te spółki dobrze rozwinęły e-commerce co do zasady. Jeśli mówimy chociażby o tym CCC czy LPP, oczywiście handel detaliczny jest zdecydowanie szerszy. Na dobrą sprawę i Allegro by można było do handlu detalicznego wcisnąć.

 

Michał Masłowski: To chciałbym powiedzieć na obronę, że Polacy zmienili przyzwyczajenia zakupowe, że w pandemii kupowaliśmy coś w online, to minęła pandemia, przyzwyczailiśmy się, dalej kupujemy online, chciałoby się powiedzieć, że handel online kwitnie, gdybym nie patrzył na wykres kursu Allegro, który jest dramatycznie. Było półtora roku temu prawie 100 zł, teraz jest 33, to to jest katastrowa.

 

Adrian Mackiewicz: No dobra, Michał Masłowski, Allegro za 100 mld zł.

 

Michał Masłowski: Dobra, kogoś tam poniosło oczywiście.

 

Adrian Mackiewicz: Pamiętam, że jak Allegro debiutowało tam chyba po 40... Nie pamiętam, tam debiutowała jeszcze z dużą przebitką.

 

Michał Masłowski: Po 40-parę to była sprzedawana, debiutowało drożej. Tam raz było po 70, 80, 100, taki był tutaj rozwój wydarzeń.

 

Adrian Mackiewicz: Dokładnie. Jeśli po 40 była ta cena emisyjna czy tam 44, a 65 się otwarło w ogóle, to wtedy pamiętam, że trochę próbowałem robić tę wycenę, że jakby spółka faktycznie rosła tam o te 100% rok do roku w najbliższym okresie, czyli dynamicznie zwiększała tę skalę zysków, to może jeszcze. Pamiętajmy też, że jak Allegro debiutowało, to do e-commerce'u było też inne nastawienie rynku i inne prognozy, inne oczekiwania. Teraz one troszeczkę się zmniejszyły, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu e-commerce. Cały czas to jest dwucyfrowa dynamika, ale powiedzmy już może nie 20, ale 15, 10%, cały czas ogólnie wzrostowo. A jeśli chodzi o Allegro, to może ogólnie jakieś ryzyko, które bym może widział dla wielu firm w gruncie rzeczy, to jednak ten konsument ogólnie może być słabszy przez wzrost kosztów, który konsumenta atakuje z każdej strony. Ceny energii, inflacja i ceny chociażby artykułów spożywczych czy zobowiązań. Więc pytanie, czy wynagrodzenia podążą za tymi wszystkimi podwyżkami, tym bardziej, że inflacja inflacją, tak naprawdę każdy ma też jakąś swoją inflację, więc tu trochę się boję, że on może osłabnąć albo po prostu też będzie widział, że te koszty rosną dość istotnie i sam postanowi w jakiś sposób wydatki ograniczyć. To jest ciekawa rzecz, bo powołaliśmy się na CCC, to jest ciekawa opinia, którą kiedyś przeczytałem, czemu CCC spadało, sobie gorzej radziło, bo pamiętamy, że CCC miało fantastyczny okres bardzo dynamicznego rozwoju, rosło tam w grudniu jak podawało dane miesięczne 50% wzrost w rok, a baza była wysoka, bo raz rosło o 50%, potem znowu rosło 50% rok później, więc faktycznie na przychodach fantastycznie się rozwijało. No i jak zaczęły się pierwsze problemy, zadyszka na kursie, to po jakimś czasie też taką opinię znalazłem, że CCC też złapało tę zadyszkę, bo konsument był słaby. Ogólnie byliśmy w ostatnich latach mocno wspierani różnymi programami, ale też wzrosły ogólnie te wynagrodzenia, przyspieszyły, o tej presji na wynagrodzenia też od kilku lat mówimy, więc ogólnie bardzo mocno się jego sytuacja poprawiała i analityk stwierdził, że to akurat dla CCC nie było najlepsze, bo CCC, „cena czyni cuda”, ale ogólnie jakość tego obuwia, niektórzy niezbyt pozytywnie się wypowiadali i wręcz traktowali CCC na obuwie jednosezonowe. Jako że trochę ich sytuacja materialna się pojawiła, to zaczęli kupować rzeczy z wyższej półki, czyli nieco droższe. Tutaj wręcz niektórzy z analityków wskazali, że to CCC nie sprzyjało, że konsument się umacniał w sile i zamiast decydować się na CCC, to szukał gdzieś wyżej. Ogólnie jeśli mówimy o osłabieniu się konsumenta, to zastanawiam się, czy znowu firmy, które nie chcą być liderami cenowymi i ogólnie oferować takie produkty w dobrej cenie, czy znowu w najbliższych latach trochę lepiej na nich nie spojrzymy, ale akurat jeśli chodzi o CCC, to tam też jest cała masa innych problemów. Zadłużenie, które bardzo mocno rośnie i jest ogólnie wysokie, i momentum wynikowego tam dalej nie ma i po prostu spółka dalej generuje straty, ma bardzo duże zadłużenie, znowu bardzo dużo inwestuje, więc ogólnie myślę, że to są takie wybrane problemy z CCC.

 

Michał Masłowski: Po drugiej stronie jest LPP, które było jeszcze przez chwilę na historycznych szczytach, tutaj krążą takie memy w świecie finansów, że limit roczny IKE nie wystarcza na kupno jednej akcji, bo LPP szczyt tam ponad 18 000, więc spółka spółce nierówna, ale ja też dostrzegam w tej całej branży to, co powiedziałeś, że to jest taka branża, która z jednej strony może oferować produkty pierwszej potrzeby, bo ubrania codzienne, to buty, to zwykłe ubrania, ale oni mogą być negatywnym beneficjentem tego, że mamy bardzo dużą inflację, koszty życia rosną i ktoś jak ma sobie kupić te buty, to kupi sobie w przyszłym roku. To są rzeczy, od których się możemy tak day-by-day powstrzymać albo przynajmniej spowolnić tempo zakupów. Cała ta branża nie jest moim faworytem na kolejne kwartały. Jako konsumenci będziemy walczyli z tą inflacją i patrzyli, co się dzieje. Rozmawialiśmy w poprzednim podcaście z Michałem Żuławińskim, że teraz najbliższy rok to nie jest zadanie dla inwestorów, jak pobić inflację, bo to praktycznie będzie niewykonalne. Zaraz będziemy mieli inflację 10%, to weź znajdź inwestycję, która z dużym prawdopodobieństwem da się stopy zwrotu 10%, to jest nierealne albo w może nieprzewidywalny sposób, to jest naprawdę ciężkie do uzyskania. To będzie rok, żeby walczyć o to, żeby jak najmniej stracić jako inwestor giełdowy, żeby jakoś te pieniądze ochronić przed inflacją, ale nie żeby jakoś wyraźnie bić inflację. Jakbyśmy mogli przejść do naszych prognoz, bo może przypomnijmy, że nasza poprzednia prognoza, którą stawialiśmy na wakacje 2021 r., pięknie się spełniła. Nie było po pierwsze jeszcze nikt nie mówił o inflacji, pandemia nas jakoś wówczas nie dociskała, wojny rosyjsko-ukraińskiej nie było na horyzoncie i nasza prognoza wówczas przypomnijmy piękne plus 10% do końca roku się spełniło. I dobrze, że jak to jest prognoza i wypełnisz, to już dalej nie obowiązuje, że to dotknęło tych plus 10% na WIG-u i to się wszystko pięknie spełniło i już dalej nie musieliśmy się tłumaczyć z tego, co się dzieje dalej. Dzisiaj jesteśmy niżej zdecydowanie od tych poziomów, które prognozowaliśmy. To jakbym miał dzisiaj prognozować na to, co się wydarzy powiedzmy w tym roku, tak patrząc na taki kierunek, co się wydarzy, to ja bym tutaj zaryzykował taki nerwowy trend boczny, że trochę spadniemy, później trochę wzrośniemy, ale wyraźnej hossy mieć nie będziemy, bo tu bym wskazał jako czynnikiem ryzyka jeszcze na tę inflację, która będzie nas strasznie po kieszeni tutaj ciążyć, co spowoduje, że będziemy mieli ogólnie mniej pieniędzy, w związku z tym nie wydamy, nie pójdziemy do sklepu i nie będziemy mieli takiej fantazji, nie wydamy, VAT się nie zapłaci i tak dalej, to jest pierwsza rzecz. Druga rzecz – ta inflacja jednak spowoduje krok po kroku rosnące stopy procentowe, co spowoduje jednak w tej drugiej połowie roku spowolnienie gospodarcze, mniejszy wzrost gospodarczy, że to będzie nam ciążyć, będziemy mieli wysokie koszty obsługi długu, wysokie koszty obsługi kredytów hipotecznych i tak dalej. To będzie problem i nad tym wszystkim, to się wydarzy w ciągu tygodni, będziemy widzieli, czy w prawo, czy w lewo, ta wojna na wschodzie i to jest niepokojąco blisko nas, to jedna spraw. Druga sprawa, że tego typu zawirowania zawsze się źle odbijają na cenach gazu, który znowu... Nie śledzę tego, nagłówki, że wskutek niepokojów na granicy ukraińsko-rosyjskiej znowu wzrosły ceny gazu i tak dalej, więc te rosnące koszty energii też nie będą nam pomagały, więc podsumowując, wysoka inflacja, w konsekwencji wzrost stóp procentowych, niepokój na wschodzie, to będą takie czynniki ryzyka, które będą nas trzymały przy ziemi i to będziemy tak sobie mam wrażenie w okolicach tego, ile jest dzisiaj WIG, 65 000. No to tak jakby zamknął jedno oko, ile będzie w grudniu, punktową prognozę podać, 65 000, że to mniej więcej na takim poziomie. W międzyczasie trochę niżej, potem trochę odbijemy, potem znowu jakiś niepokój, to ja bym to tak w kierunku trendu bocznego. Tak jak na wakacje rok temu byłem optymistą, będziemy rosnąć, bo się nic złego nie wydarzy, tak teraz jestem umiarkowanym pesymistą. Nic specjalnego. Nie widzę rzeczy, z których mielibyśmy specjalnie się rozwijać, natomiast wydaje mi się, że nie będziemy mieli jakichś solidnych krachów, jakiejś bessy. Jakby to Wojtek Białek powiedział, będziemy mieli pędzącą korektę. Męczący trend boczny. Nie wiem, co na ten temat chciałbyś tutaj może swoją prognozę postawić, a może chciałbyś dołączyć się do mojej.

 

Adrian Mackiewicz: Tak. Powiem szczerze, w gruncie rzeczy mógłbym się dołączyć do twojej. Ogólnie patrzę raczej podobnie. Odrzucałbym scenariusz kontynuowania hossy, którą mieliśmy w tych ostatnich okresach, więc tu na jakieś historyczne szczyty kolejne myślę, że to spore zagrożenia byłyby przed takim scenariuszem i raczej nie jest on chyba dominujący. Zastanawiałbym się, czy jesteśmy w jakiejś korekcie, czy jednak przechodzimy w bessę. Takie bym tutaj ewentualnie rozważania miał. 2022 r. albo bym tutaj obstawiał taki trend boczny, natomiast też jeszcze bym oczekiwał, że zobaczymy jeszcze niższe poziomy na indeksach. Z czynników zagrożeń nawet bardziej niż inflację podkreśliłbym fakt, to, jak będziemy walczyć z tą inflacją i też Stany Zjednoczone powoli już jakieś kroki w tym kierunku wykonują. Tam też oczekiwania podwyżek stóp procentowych. No właśnie, z jednej strony są duże, czy też z posiedzenia na posiedzenia one mogą rosnąć, więc tak dynamicznie, z drugiej strony tutaj ten konflikt Rosja-Ukraina zobaczymy też jak wpłynie na ewentualną ścieżkę tych podwyżek, natomiast ogólnie historycznie podwyżki stóp procentowych co do zasady nie są czymś dobrym dla rynków, więc to jest na pewno też jakiś mocniejszy argument za faktem, żeby jakaś korekta mocniejsza na rynki przyszła. Oby z tego nie wyszła jakaś długotrwała bessa, chociaż takiego ryzyka też na pewno nie można wykluczyć. No i ta inflacja jako ryzyko dla jakichś wzrostów, to faktycznie wchodzimy w okres, gdzie firmy są z każdej strony atakowane kosztami. Koszty wynagrodzeń, koszty materiałów, koszty energii, OK, otoczenie inflacyjne na pewno trochę wspomaga, żeby te koszty przerzucić na klienta, ale ile można tych kosztów przerzucać? Oczywiście jedne spółki mogą to zrobić prościej, drugie mogą mieć z tym o wiele większe problemy, w trzecich przychodzi jakieś ryzyko, że rząd zacznie w jakiś sposób próbować narzucać tym spółkom, żeby nie sprzedawały zbyt drogo. Z PGNiG było jakieś zamrożenie chyba cen gazu, od lutego miało wejść na miesiąc na razie czy na jakiś okres? Pytanie, czy w jakiś sposób ceny energii znowu nie będziemy próbowali mrozić, ale to mieliśmy już 2 lata temu czy rok temu, nie pamiętam, ale to już też przeżywaliśmy, więc na takie ryzyka warto zwrócić uwagę. Paliwo miało nie być powyżej 6 zł i nie było właściwie.

 

Michał Masłowski: Było, ja uprzejmie melduję, że tankowałem przynajmniej 2 razy powyżej 6 zł.

 

Adrian Mackiewicz: Ale potem ucięli VAT i znowu chyba jest tańsze do czasu.

 

Michał Masłowski: Czyli nie wiadomo, jak to będzie, bo niby to jest czasowa obniżka tych podatków. Nie wyobrażam sobie, że wrócimy, że co, minie 3 miesiące? Bo chyba na 3 miesiące VAT na paliwo jest obniżony. Minęło 3 miesiące, już koniec, podwyższamy z powrotem. To wiesz, niepokoje społeczne mogą wyniknąć z tego. Kiedy są wybory? W przyszłym roku. No, to nie jest takie proste podwyższyć z powrotem VAT, te podatki, bo ta zmiana na cenie paliwa była drastyczna, choć z drugiej strony ceny paliwa, ceny ropy tak rosną, że one mogą wrócić do tych poziomów 6-złotowych mimo nieruszania tego VAT-u, trwania przy obniżce. To znowu zaraz możemy wrócić do tych poziomów, bo coś widziałem 100 dolarów za baryłkę. Jak sobie przypomnę, kiedy to było, że ta cena jednodniowych kontraktów na ropę poniżej zera była?

 

Adrian Mackiewicz: Kwiecień 2020.

 

Michał Masłowski: No to zaraz będzie 2 lata i dzisiaj mamy po 100 dolarów, jak to się niesamowicie szybko zmienia, więc trudno mi sobie wyobrazić, że teraz rząd powie, już jest koniec tej obniżki VAT-u na paliwa, 6,50 od jutra.

 

Adrian Mackiewicz: Tak samo zobacz, co jest z tą obniżką VAT-u na żywność. Jak pojawiały się artykuły śledcze, że obniżka podatku weszła, dzień przed obniżką spółki podwyższyły ceny, potem obniżyły o VAT i ten sam paragon przed obniżką VAT-u był de facto tańszy niż po obniżce VAT-u, bo wzrosły ceny i nawet bez VAT-u okazało się, że jest drożej.

 

Michał Masłowski: Tak, przy tej inflacji może się okazać, że ta obniżka VAT-u na produkty żywnościowe spowoduje, że ceny będą wolniej rosły, a nie to, że spadną. Tak może się wydarzyć przy tych kosztach energii.

 

Adrian Mackiewicz: Jasne. I potem znowu przełóżmy to, że nagle z dnia na dzień VAT wraca i jest jeszcze drożej, to nie będzie takie proste.

 

Michał Masłowski: Dokładnie tak. W szczególności jak w przyszłym roku są wybory. One są jeszcze za rok, milion rzeczy się może zmienić, ale moim zdaniem rząd już na takie rzeczy patrzy, więc jakbym miał zamykać jedno oko, co się będzie działo, to ta czasowa obniżka VAT-u zmieni się na troszkę bardziej długoterminową obniżkę VAT-u.

 

Adrian Mackiewicz: Może tak być. Na jedną rzecz jeszcze bym zwrócił uwagę. No bo też w jakimś stopniu mamy z tyłu głowy inflację, chociaż tak naprawdę tutaj nominalnie myślę też trochę na takie tematy polityczne zeszliśmy, więc nominalnie ile na tym paragonie płacimy, to na pewno konsumenci będą też patrzeć, że to ewentualnie może rosnąć cały czas ta wartość paragonu, natomiast jeśli chodzi o inflację, to pamiętajmy też, że powoli wchodzimy na coraz wyższą bazę. Tę inflację najczęściej porównujemy rok do roku, więc ta wyższa baza też na taką dynamikę może istotnie wpływać.

 

Michał Masłowski: Mnie się też wydaje, że to jest niemożliwe, żebyśmy przez dłuższy okres notowali cały czas 10, 10, 10 czy tam 8, 10, że to trochę spowolni gdzieś tam może w drugiej połowie roku, co spowoduje, że jednak będziemy mieli tę średnią inflację typu 5, 6, 7 powiedzmy sobie przez cały 2022, a to i tak jest szokująco wysoko, trzeba sobie wprost powiedzieć, to nie jest dobrze, tak dla konsumentów patrząc, dla nas, to wszystko się wpisuje w to, co powiedziałeś, w zagrożenie dla tych spółek giełdowych, że my jako konsumenci będziemy mieli mniej pieniędzy, mniej wydamy, szybciej zrezygnujemy z tego abonamentu na Netflixie, szybciej nie pójdziemy do restauracji i tak dalej.

 

Adrian Mackiewicz: Jeszcze zobaczymy, co będzie się działo w tym 2022 roku chociażby na surowcach czy właśnie ogólnie tutaj instrumentach energetycznych, tak to dziwnie nazwałem, bo mam tu na przykład na myśli CO2, kontrakty na CO2, które tam też dotknęły 100 euro w poprzednim tygodniu.

 

Michał Masłowski: Gdzie to się patrzy, gdzie szukasz tych informacji? Gdzie jest jakaś giełda, gdzie te instrumenty są notowane?

 

Adrian Mackiewicz: Ogólnie można na wielu portalach, ale na przykład na Stocku tym najpopularniejszym.

 

Michał Masłowski: Jaki jest indeks?

 

Adrian Mackiewicz: Jak wpiszesz CO2, to tam w wyszukiwarce ogólnie się pojawi, natomiast ogólnie to jest IC CO2 EUA FUTURES. To jest taki spotowy. To jest CK.F. Ostatnio różne terminy zapadalności tych kontraktów.

 

Michał Masłowski: Widzę. No tak. Jesteśmy blisko, to jest notowane w euro za tonę.

 

Adrian Mackiewicz: Tak.

 

Michał Masłowski: Jak sobie wyświetlisz taki wykres długoterminowy, typu 2-, 3-letni, no to widać, z czego wynikają teraz koszty energii. Dobrze, Adrian, dopytam jeszcze, bo to ważne, czy wpisujesz się w moją prognozę męczącego trendu bocznego, ale na pewno nie hossy w 2022 r., żeby było nas z czego rozliczać tak mniej więcej w grudniu tego roku?

 

Adrian Mackiewicz: Tak, wpisuję się. Dodając tutaj taki znak zapytania, czy może nie przechodzimy w jakieś poważniejsze spadki, ale tak, męczący trend boczny.

 

Michał Masłowski: Pod hasłem „męczący trend boczny” ukryłbym też okresowe męczące spadki.

 

Adrian Mackiewicz: No to tak, tego się trzymajmy dla nowej prognozy.

 

Michał Masłowski: Tak więc mamy prognozę. Dobra, dziękuję serdecznie. To był podcast Echa Rynku. Ja nazywam się Michał Masłowski.

 

Adrian Mackiewicz: Był z nami Adrian Mackiewicz.

 

Michał Masłowski: Do usłyszenia następnym razem.

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie