Chat with us, powered by LiveChat

Inwestorzy Live 🟢: Nowe reguły gry po 2020 roku

Skomentuj artykuł

Zapraszamy na kolejnego Live'a 🟢. Naszym gościem będzie Konrad Ryczko z Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Będziemy rozmawiali o schematach giełdowych wzrostów i jak można było na tym zarobić w 2020 roku. Pospekulujemy, czy to czego nauczyliśmy się przez lata wciąż działa w 2021.

 

🗓 wtorek, 9 lutego ⏰ 19:00

Gdzie można oglądać najbliższy Live 🟢?

 

Transkrypcja

 

Michał: Dzień dobry. Witam serdecznie z tej strony Michał Masłowski, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Dzisiaj moim gościem jest Konrad Ryczko z Domu Maklerskiego BOŚ. Cześć Konrad.

Konrad: Dzień dobry, witam Państwa, cześć Michał.

Michał: Tak jak zwykle gorąca prośba, gdyby cokolwiek się działo z dźwiękiem, to uprzejmie proszę o informację. My będziemy sobie rozmawiali na różne tematy, a Państwa bardzo proszę o pytania, komentarze. To jest tak naprawdę najważniejsze. Po to się spotkaliśmy, abyście zadawali pytania. Może to nie jest pytanie, ale Adam już wrzucił pierwszą sugestię. Dzień dobry Adamie. ,,Proszę kupić te bitcoiny póki tanie i nie marudzić. Lepiej późno, niż później." Nie możemy takich porad udzielać, bo tutaj zaraz się otrze o rekomendację i absolutnie takich rzeczy o bitcoinie mówić nie możemy. Możemy zastanowić się po co tej Tesli te bitcoiny. Za ile Tesla kupiła te bitcoiny?

Konrad: 1,5 miliarda dolarów.

Michał: Wiedziałem, że to było wszystko bardzo radośnie, bo był wystrzał na tym bitcoinie. Oni chyba w jeden dzień zarobi więcej, niż przez jakiś tam bardzo długi okres na produkcji tych samochodów, więc to było takie humorystyczne. Konrad, ja mam do Ciebie takie pytania. W 2020 roku w okresie marca, kwietnia, maja - w marcu krach, w kwietniu i maju odbicie. Poszło w rynek. Był taki fakt publikowany nam przez KDPW, że otwarto 80 tysięcy, 100 tysięcy rachunków, że nowi inwestorzy indywidualni pojawi się na rynku. My to trochę widzieliśmy w naszych badaniach. Czy Ty to widziałeś? Czy mógłbyś powiedzieć, że była taka hossa inwestorów indywidualnych?

Konrad: Rzeczywiście krach z marca aktywizował nowych, ale też starych. Było dużo informacji, że stare rachunki, które były mniej aktywne, że nagle ten kapitał się pojawił i stoi z boku i czekał na cenę. I faktycznie trochę cała ta sytuacja związana z COVID-em, wydaje mi się pchnęła inwestorów indywidualnych do powrotu na giełdę, czyli paradoksalnie pandemia pomogła naszemu rynkowi kapitałowemu go trochę wystrzelić. Przynajmniej w zakresie inwestorów indywidualnych i tych mniejszych spółek. Z jednej strony inwestorzy zostali trochę zmuszeni przez rząd do siedzenia w domu, poszukiwania jakichś emocji, a takie obstawianie sportów też nie było do końca możliwe. Była nawet taka teza, że trochę hazardzistów na rynku się pojawiło, aczkolwiek tutaj ciężko to zweryfikować.

Michał: Grzesiek Zalewski miał taką teorię, że wszystkie ligi nie grały - z całym szacunkiem dla ligi białoruskiej, bo ta grała - żadnego sportu nigdzie nie było. To co ci gracze mieli robić, którzy zawsze obstawiali Real z Barceloną. To przyszli pograć na rynku.

Konrad: Tak, faktycznie giełda ma trochę taki PR w część społeczeństwa, że jest to takie miejsce trochę do spekulacji, do hazardu. Cieszą na pewno młode osoby, które się pojawiły, które zaczęły inwestować pierwsze rachunki, pierwsze pieniądze na rynku zrobił. Kiedyś się mówił o tym, że detal i ulica wchodzi na końcu. Tym razem ten kapitał się pojawił po mocnych spadkach na przeciętnych spółkach. One dość szybko dały zarobić i to psychologicznie dość fajne ustawiło rynek na kolejne miesiące, bo rynek ma to do siebie, że przede wszystkim musi dać zarobić. Może mieć jakieś zarzuty stosunku do WIG20, ile tam jest wkładu poszczególnych spółek, ale jeżeli rynek sam w sobie daje zarabiać, to ten kapitał zostaje. Ci inwestorzy też zostają i podejmują kolejne próby spekulacji. A o tym, że faktycznie był napływ inwestorów indywidualnych, to mi się wydaje, że najlepiej świadczy to, co się wydarzyło na NewConnect, bo jeżeli powiedzmy mamy obroty na przykład na WIG20, czy na części nWIG, to tam króluje kapitał zagraniczny. Przede wszystkim instytucjonalny, także tu nie ma co się oszukiwać, żeby detal ruszał jakimikolwiek spółkami z WIG20, ale na poziomie NewConnect, czy na poziomie z WIG, czy na poziomie tych pozostałych spółek, bo pamiętajmy, że poza WIG20, MWIG40, SWIG80 też jest cała grupa spółek na rynku regulowanym. Ci inwestorzy są dość aktywni i tam faktycznie było widać, że to zaczęło się dziać. Tym bardziej, że story było jeszcze dobre. Była pandemia, były spółki, które gdzieś piwotowały w kierunku tych branż. I wtedy faktycznie było na czym grać i ta spekulacja faktycznie była. Nie przypominam sobie takich ruchów i takich zmian, jakie miały miejsce.

Michał: Paweł Szczepanik mówił kiedyś, że to jest chyba pierwszy przypadek w historii, że inwestorzy nie dołączają na górce, tak jak w 2007. Nie wiem, czy pamiętasz jak była Arka TFI. Mieli takie reklamy z żółtymi kaczuszkami, kiedy to już wszyscy ruszyli w kierunku kupować TFI. Tylko właśnie na dołku, że w dołku, kiedy wszyscy wróżyli, że się świat zawali, to właśnie inwestorzy indywidualni. Pamiętasz taką sytuację w historii? Ja prostu otworzyłem tak szeroko oczy, że to inwestorzy indywidualni byli w stanie ruszyć taką sporą masą spółek.

Konrad: Przyznam się, że ja osobiście brałem udział w końcówce kryzysu 2008 roku. Także tego 2007 nie pamiętam z własnym portfelem, nazwijmy to akcyjnym. Akurat w przypadku TFI to faktycznie też można mnie było podliczyć do listy na rynku, który wszedł na górce. To był 2007-2008 rok. Także dobrze, że o tym wspomniałeś. Ale faktycznie od starszych kolegów słyszałem. Dla mnie to było osobiście trochę szokiem, ale faktycznie dla pozostałych znajomych, którzy są na rynku zdecydowanie dłużej ode mnie, to faktycznie była informacja, że to przypomina taki run, który miał na samym początku giełdy miejsce. Można powiedzieć, że miejscami rynek trochę tratował, żeby dostać jakiś papier. Przypominam, że były sesje, że dana spółka potrafiła rosnąć 10% zawieszenie, 20%, zawieszenie, 30% i tak naprawdę kończyła na zawieszeniu, a kolejnego dnia się otwiera plus 30%. I takie sytuacje miały miejsce w okresie od marca do lipca. Widać było, że rynek jest bardzo chętny do spekulacji, można powiedzieć. To nie była jedna spółka, to był cały szereg spółek związanych z różnymi segmentami, czy to fotowoltaika, czy te kwestie Covid-owe, różnego rodzaju testy i tym podobne, czy też gaming. I tam faktycznie to było widać, że ten detal, który - mam nadzieję - że wiedział co robi zakresie na przykład składania zleceń. Też pojawiały się takie informacje, że ten nowy narybek trochę pominął część edukacyjną na starcie i zaczął wysyłać zlecenia, które nie wiedział do końca jak działają. Ale domy maklerskie, w tym nasz, dość szybko tę akcję edukacyjną podjęły.

Michał: Wkroczyły. Faktycznie było sporo tych nowych Inwestorów. Jeszcze wracając do wyboru spółek, bo to już wypowiedziałeś mniej więcej co rosło. Jakby tak spojrzeć na główne indeksy, w sensie na WIG20, to można było się nie zorientować, że mieliśmy jakąś hossę w międzyczasie. Oprócz KGHM-u z WIG20 to raczej nie kojarzę, żeby tam coś się przyzwoicie zachowywało. Dino jeszcze się jako tako zachowywało. To właśnie było fajne z punktu widzenia inwestorów indywidualnych, bo to było wszystko poniżej.

Konrad: Tak, w ogóle wydaje mi się, że z WIG20 mamy trochę strukturalny problem, który się ciągnie od lat. Już pomijając fakt spółek Skarbu Państwa, które często traktowane są bardziej jako pół-biznesowo, a pół-realizując jakąś misję narodową. Natomiast ten sektor finansowy, który powiedzmy w zakresie kryzysu nie był tym sektorem pierwszego wyboru. Ta ultra luźna polityka monetarna jeszcze dodatkowo tutaj przybiła ten sektor. Mało tam było spółek - brzydko mówiąc - seksownych dla inwestorów indywidualnych. Mieliśmy CD Projekt, który niestety na koniec musiał zmierzyć się z premierą. Allegro byłoby bardzo ciekawym tematem, gdyby było szybciej na rynku. Allegro wydaje mi się, że w tej chwili ma około 10% udziałów WIG20, także na pewno by tam spore parę groszy dorzucił, ale Allegro weszło już na dobrych wynikach, podobny case InPostu, czyli wysoka wycena po bardzo dobrym okresie. Ne skorzystaliśmy ze wzrostu tego biznesu jako WIG20. Na poziomie już mniejszych spółek faktycznie można było znaleźć dobre deale. Nawet już nie mówiąc o tych spółkach, które eksplodowały w zakresie Pivot-u różnych branż, ale wiem, że część spółek technologicznych była bardzo atrakcyjnie wyceniana i inwestorzy instytucjonalni też generalnie dość ochoczo to zbierali do koszyków. I wracamy jeszcze do tych najmniejszych spółek, typowo spekulacyjnych. Spółki, które miały jakiś inny profil działalności, ale wyczuły, że jest biznes do zrobienia na rynku.

Michał: Ogłaszały, że będą jakąś grę robiły.

Konrad: Tak, nawet nie mówię grę. Załóżmy, że kupiły taśmę produkcji na przykład maseczek. Sama taśma o wartości rzędu 1,5 miliona, dawała kilkanaście czy kilkadziesiąt milionów CAP-u w zakresie perspektyw. Mam jeszcze do teraz jakieś reperkusje tego. Wydaje się, że część tych spółek jeszcze te obroty są, ale oczywiście to nie jest ta sama skala, co wcześniej.

Michał: Nie miałeś takiego wrażenia, że to jest taka trudna hossa, bo nie rosły spółki dywidendowe, ładnie płacące dywidendę, równiutko, rozwijające się, tylko właśnie takie typu zapowiedź jakiejś gry, albo że ktoś będzie produkował jakieś maseczki, albo wchodzi w fotowoltaikę. Paweł Szczepanik się śmiał, że do tej pory robił kalosze, a teraz będzie robił gry. To właśnie było trudne do wyłapania, ciężkie do znalezienia wśród takich właśnie typowych, klasycznych, bardzo stabilnych biznesów, systematycznie płacących dywidendę, ale które się jakoś uchroniły, nie posiadających punktu sprzedaży w galerii handlowej. Takie spółki do dzisiaj mają problemy. To była jednak trudna hossa.

Konrad: Wydaje mi się, że to była trudniejsza hossa dla inwestorów socjalnych, niż dla detalu, bo należy pamiętać, że zawsze się mówi, że instytucje mają tutaj szereg przewag know how, research nad inwestorami indywidualnymi, ale przede wszystkim należy pamiętać, że inwestor indywidualny ma dużo mniejszy portfel i jeżeli na przykład ta spółka, którą on kupuje przecenioną, ona dalej spada, to jest w stanie się skrócić na tej pozycji i nie brać na siebie tych strat na tych dużych spółkach fundamentalnych, o którym mówimy, że to taki value typowy. I mógł sobie zarządzać tą pozycję, jak chciał. W konsekwencji również mógł na przykład inwestować w spółki, które miały dużo mniejszy KAP czy też były na rynku, który nie był pokrywany w ogóle przez instytucję, nie było żadnej podkładki, żeby inwestować na przykład na NewConnect, a taki inwestor detaliczny mógł bez problemu sobie tą pozycję otworzyć. I w większości przypadków to nie są sumy rzędu kilku milionów złotych, żeby tam jakiś problem z płynnością był i spokojnie mógł zarządzać. Jeżeli inwestor wiedział co robi, to wydaje mi się, że było to też proste. Jeżeli chodzi o value versus growth, to już jest chyba taki kilkuletni cykl, że premiujemy raczej spółki bardziej growth, raczej technologiczne, a nie te stare spółki produkujące jakąś hutę, hutę stali, czy płacące dywidendy, będąc na jakimś stabilnym rynku ze stabilnymi udziałami. Raczej premiowanie spółek, które najlepiej jakby miały dodatniej ebidty i agresywnie skalowały. Tym bardziej, że mamy niskie stopy procentowe. Jest taka teza zakładająca, że przy niskich stopach procentowych te spółki growth są opłacalne. Opłaca się brać ten kapitał z rynku i go inwestować i skalować biznes agresywnie.

Michał: Rozumiem, bo liczy się wzrost, a nie tam jakieś dodatnie przypływy finansowe. Trzeba zagarniać rynek, a nie jak ktoś już wykazuje zysk na samym końcu, to już jest spółka wchodzi tą fazę dojrzałości i już nie ma na czym grać. Trzeba szukać znowu jakiegoś start up-a w garażu.

Konrad: Tak. Miałem ostatnio rozmowę z menedżerem z branży funduszy private equity, który stwierdził, że dla niego, jeżeli biznes nie ma dodatniej ebidty, to jego kompetencje się tak kończą. Także ostatnio miał bardzo trudne lata.

Michał: Rozumiem. Ty jesteś utożsamiany jednak z traderem, że Ty siedzisz nad tradingiem takim codziennym, że Ty śledzisz z racji też wykonywanego zawodu. Pracujesz w domu maklerskim to pomagasz tym klientom wszystko to ogarniać. Jak sobie zawodowi traderzy radzili w tym 2020 roku? My określiliśmy w Stowarzyszeniu ten 2020 rok jako nauka inwestowania w pigułce, bo w jednym roku mieliśmy super krach, super dynamiczny i fajne odbicie. Coś, co w 2008 roku, gdzie czekaliśmy latami, aż rynek wespnie się na nowe szczyty, to teraz zbyt i już. To poszło taką windą szybko w dwie strony szło, że można było faktycznie mieć zawroty głowy. Jak zawodowi traderzy znieśli ten rok?

Konrad: Rzeczywiście znam paru ludzi obracających i żyjących z giełdy i raczej większymi sami obracającymi i faktycznie pamiętam, że to była dość ciekawa historia. Powiem taką anegdotę. Do września, lipca 2018 roku ten rynek jakoś tam płacił. Później nastały trochę takie dark ages w zakresie tradingu, także było zdecydowanie ciężej. Przez to, że nie było zmienności, bo jakby należy pamiętać, że trader może wtedy się wykazać, może wtedy zarobić pieniądze, kiedy są szanse, kiedy faktycznie ta zmienność jest. I to nie jest tak, że jest jeden temat na sesję, że jedna spółka się podniesie 10%, a reszta gdzieś tam dłubie w miejscu. Tutaj faktycznie, jak mówisz, była potężna zmienność. Wiem, że młyn na wodę przeszli ludzie, którzy byli dłużej na rynku. Już nawet nie tylko wydaje mi się dla tych, co byli dłużej, ale dla tych, co zaczęli również. Dużo było w social mediach jakichś dużych historii o większych sumach zrobionych przez ludzi, którzy grali, a dopiero się pojawi na rynku na przykład. Póki jest zmienność to wydaje mi się, że jeżeli ktoś na rynku jest od lat i w jakiś sposób sobie radzi, to póki jest zmienność, to raczej nie ma się co o niego obawiać. Najgorzej jest gdyby ten rynek wysechł w zakresie zmienności i obrotów.

Michał: Włożę szpileczkę tutaj wielu blogerom, osobom, które obserwuje gdzieś tam w mediach społecznościowych, zadziwiająco dużo różnego rodzaju blogerów, obserwatorów rynku zaczęło się chwalić stopami zwrotu za 2020 roku. Aż przyznam szczerze, nie chce mi się scrollować timeline jakiegoś Twittera, Facebooka czy innych mediów społecznych, ich blogów, czy chwalili się tak za 2019, 2018 i tak dalej. Ile powiem Ci nowych blogów powstało, że inwestował i pokazywał jak on to teraz inwestuję. Przyznam szczerze, że jak widzę takie rzeczy, to już zaczyna być to lekko podejrzane.

Konrad: Z jednej strony faktycznej może takie złudne wrażenie tworzyć na rynku, że na rynku jest łatwo i na rynku jest łatwo zarobić duże pieniądze i duże procenty. Wydaje mi się, że długoterminowo raczej to wymaga dużo pracy. To nie jest na pewno łatwa praca. A w zakresie tych blogów, to pełni taką rolę PR-ową dla giełdy. Wydaje mi się, że to jest dobra informacja. Ten kapitał nawet tych osiemnastolatków czy ludzi, który mogą dopiero założyć konta, to on wcześniej na jakichś krypto walutach się kręcił, czy na obstawianiu sportów, a w tej chwili Ci ludzie zabrali się za rynek. Nawet taka reklama na jakimś blogu z jakimiś sukcesami, z wytłumaczeniem jaki jest proces tego, to wydaje mi się, że to jest też dobra rzecz, że to popycha taką osobę, która gdzieś to przeczyta - nawet jeżeli ona nie w końca jeszcze, czy to jest wiarygodne, jak dana osoba sobie radziła x lat wcześniej - to go popycha trochę na rynek, żeby samodzielnie spróbować. Ja w ogóle wychodzę z założenia, że takie samodzielne inwestowanie ma zdecydowanie większą wartość edukacyjną, niż na przykład jakieś suche kursy teoretyczne czy praktyczne, bądź jakieś praktyczne case’y. Wydaje mi się, że takie wrzucenie inwestora na rynek, oczywiście po jakieś minami edukacji - nie mówię, że bez jakiejkolwiek znajomości działalności, mechanizmów rynku - ale to najlepsza szkoła życia jest z tego.

Michał: Ile według Ciebie tych inwestorów zostanie na rynku? Już sporo ludzi się pojawiło tak, jak żeśmy to już zidentyfikowali, to wszyscy widzą, że jest mnóstwo nowych inwestorów. Tu Grzesiek Zalewski fajnie żartował, że pokazano im aplikacje, że tu się zielonym kupuje, czerwonym sprzedaje i tego się dowiedzieli i teraz zarobili jakieś tam pieniądze. Ilu według Ciebie ich zostanie? Wszystko jest dobrze, dopóki jest dobrze. Jak będziemy mieli już jakieś poważniejszą korektę, to tak różnie już może być.

Konrad: Rozumiem, że to aluzja do Robin Hooda zakresie wychowania.

Michał: Na przykład. Zaraz zapytam Cię co o tym sądzisz. Brakuje nam. O właśnie! Kiedy BOŚ się dorobi takiej aplikacje, że będę widział co jest najbardziej trade'owane?

Konrad: Wydaje mi się, że w obecnym środowisku regulacyjnym stworzenie aplikacji z taką ekspozycją na ryzyko dla inwestora indywidualnego byłoby raczej trudne do przeforsowania. Odnośnie pytania o tym, kto zostanie. Na pewno część tego kapitału wzięło udział w tej hossie, część tam jest po-cashowana, część została przerzucana na inne aktywa. Na razie nie wygląda to źle, na razie widać, że te rachunki, nawet jeżeli są zablokowane w akcjach, to raczej są we can see. Tym bardziej, że nie jest tak, że ten rynek w marcu wybuchł i tutaj już nic się nie zmieniło. Faktycznie nawet ten rok, już końcówka grudnia wydawało się trochę takie przygaszenie, początek stycznia też. Ale tak jak mówię wspomniałeś o tym Game Stopie, pojawił się nagle jakiś globalny temat i znowu te obroty dziś wrócił i znowu ta aktywność na mniejszych walorach wróciła. Poszedł taki sygnał zagranicy, że mały też może w zakresie spółek. Wydaje mi się, że na razie jest okej.

Michał: Paweł napisał, że mPay przejął dom maklerski banku BPS, także za niedługo polski Robin Hood. Jak rozumiem, wyraziłeś sceptycyzm patrząc na działania naszego regulatora.

Konrad: Empik, który notabene jest notowany i też dość mocno urósł pod to. Szczęśliwie to nie mnie podejmować decyzje w zakresie tego, co można na takiej aplikacji, a co nie. Ale jeżeli byśmy porównali do samego Robin Hooda, to pamiętajmy o tym, żeby zrobić lekki research, jak to wygląda na takiej aplikacji. Jeżeli ją otwieramy, jest podane parę hot stock-ów, hot akcji, które są grane, klikamy daną akcję i aplikacja się nas zapyta czy to wzrośnie, czy spadnie. Czyli nie kup - sprzedaj nawet, tylko czy wzrośnie, czy spadnie. Wybieramy, że Tesla urośnie i pierwsze co nam wyskakuje, to są opcje. Możemy sobie opcje na akcje wtedy wziąć. Pomijając fakt, że u nas nie ma wielu akcji na krajowym rynku, to wydaje mi się, że pewny poziom przy MIFIDzie i jakby konieczności ustalenia ryzyka danego klienta, ja bym tego nie widział jako bazowa. Powiem, że jakoś za bardzo nie śledziłem tego newsa, ale nie wiem, czy tutaj nie wchodziła jakaś platforma funduszy online.

Michał: Drążmy troszeczkę właśnie to powiedziałeś, jak wygląda ta aplikacja Robin Hooda, której stety albo niestety nie mamy w Polsce. Powiedzmy sobie, że ta nadaktywność inwestorów indywidualnych to nie jest tylko nasz polski wyjątek. Na całym świecie się ci inwestorzy obudzi. Wszystkie ligi stanęły, coś trzeba było robić w życiu. Wiadomo, wszyscy zauważyli podwyższoną zmienność, niskie wyceny, to można było ruszyć na zakupy. Nie masz takiego wrażenia, że właśnie pojawiła się cała masa tych inwestorów, którzy właśnie w aplikacji - Robin Hood czy Revolut, pstryk, kupuj? Coś już kupili. Teraz popatrzmy sobie jak to w Polsce wygląda i to, co mówisz, jak trzeba prześwietlić klienta, jaką ankietę MIFID musi wypełnić. Jak już wszystko wypełni i złoży wszystkie podpisy, po czym nagle okazuje się, że nie można mu zaoferować połowy instrumentu, bo nie spełnia jego profilu ryzyka. Chodzi mi o to, czy my tu w Polsce wytrzymamy napór tych zachodnich platform do inwestycji społecznościowych?

Konrad: Globalnie wzrost zainteresowania rynkami, wydaje mi się, że jest dość łatwy do wytłumaczenia fundamentalnie. Przede wszystkim mamy ultra niskie stopy procentowe i de facto ten kapitał, nawet detaliczny, szuka rentowności. Nawet w nie było Polsce, gdzie ten kapitał głównie kierował się na jakieś lokaty na rynku nieruchomości. I szuka miejsc, gdzie by można było ten kapitał ulokować między innymi w ochronie przed inflacją. Wydaje mi się, że w Stanach Zjednoczonych mamy w tej chwili wsparcie już fiskale na poziomie bezpośrednich czeków, czyli już takie rzeczy trochę nie do wyobrażenia jeszcze parę miesięcy temu, a teraz te czeki wchodzą i pobudzają tę konsumpcję i mają od razu ten cash dostępny. Także ta stymulacja na poziomie inwestorów indywidualnych, wydaje się, że jest globalna. Czy my wytrzymamy napór inwestorów? Na razie mamy na pewno duży udział zagranicznych inwestorów instytucjonalnych w Polsce, którzy w większości przypadków są liderami comiesięcznymi, a w przypadku inwestorów indywidualnych - ja nie sam osobiście za dużej ilości przypadków, żeby tutaj zagranica się nie dostała. Nasz rynek, nawet w zakresie tego koszyka emergin markets gdzieś tam na uboczu stoi w zakresie poszczególnych tematów. Fakt, że gdzieś tam się pojawiają Allegro, CD Project - to są jakieś głośne rzeczy, ale tak w szerszym ujęciu wydaje mi się, że nie jesteśmy jakoś topikiem dla inwestorów zachodnich, nawet indywidualnych w tej chwili.

Michał: Ja się bardziej boję tego, że jak polscy inwestorzy kiedyś dostaną dostęp do tych wszystkich Robin Hood’ów i tak dalej, to im się to będzie bardziej podoba, bo to jest szybsze. Teraz faktycznie mamy rynek kapitałowy w rozkwicie. Są inwestorzy, jest zmienność, jest wszystko. Jak brałam udział w wielu panelach dyskusyjnych, to była taka dyskusja: ,,Co tu zrobić, żeby zachęcić młodych ludzi do inwestowania na rynku". Mówiłem, że przeciętny student jest w stanie za pomocą smartfonach jakiegoś bitcoina kupić w 15 minut, jak tam szybko ogarnie, ściągnie właściwą aplikację, a żeby założyć rachunek w biurze maklerskim i coś kupić, to już wiemy, że to jest wyższa procedura. Trzeba właśnie wypełnić ankiet MIFID i tak dalej. Okazuje się, że ci inwestorzy indywidualni w tych Stanach dostali dostęp do takiego inwestowania nie przez biuro maklerskie, tylko przez aplikację. Oni jeszcze nie wiedzą, że jest biuro maklerskie. Jak jest aplikacja, to po prostu nagle się okazało, że rzecz do tej pory niedostępna. Bardzo trudno dostępna, bo to za jakimś hermetycznym biurem maklerskim gdzieś w Wall Street i to biuro maklerskie przeniosła mu się do smartfona nagle. Zielone się klika, czerwony się sprzedaje i nagle się okazuje, że to w połączeniu ze zmiennością dało taką eksplozję inwestorów. Właśnie w tym temacie chciałem zapytać się o to, czy wierzysz w to, że to inwestorzy indywidualni wywołali wyciskanie krótkich pozycji na gamestopie? Jak to się w ogóle stało i co można powiedzieć tym inwestorom, którzy brali w tym udział?

Konrad: Wydaje mi się, że o ile inwestorzy dali to story gdzieś tam podnieśli w zakresie tego ruchu początkowego to nie wydaje mi się, żeby to była masa, która była wstanie pokonać jakieś fundusze hedgingowe. Tak jak ostatnio w wywiadzie powiedziałem - Wall Street to nie jest miejsce, gdzie generalnie fundusze klepią się po plecach i gratulują sobie wyników na portfelu. Jak jest jakieś story do grania i jeszcze jest szansa na tym zarobić, to wydaje mi się, że reszta funduszy bardziej spekulacyjny też podjęła te próby. Podobnie jak z ostatnim bohaterem DogeCoin-em. Nikt nie zakładał, że 500 $ za akcję game stopu ma jakiś większy sens fundamentalny. Chodziło tak naprawdę o spekulacji i zmienność. Jeżeli faktycznie ci inwestorzy zgrupowani wokół tego forum WallStreet Bets na Redditcie - byli gwiazdą tego całego zajścia, byli tym narybkiem, który pokonał rekina.

Michał: Zobacz, jaki romantyczny przekaz poszedł. Inwestorzy zmówili się i te przebrzydłe fundusze co całe lata nas skubały, to myśmy ich właśnie wzięli i wycisnęli - jak to pięknie brzmi.

Konrad: Wydaje mi się, że laury zgarnęli inwestorzy detaliczni, ale był potem szereg informacji jakie fundusze na tym zarobiły. Podobnie jak CD Projekt na przykład. U nas również przed CD Projektem pojawiała się informacja, że inwestorzy detaliczni będą teraz wyciskać pozycje krótkie na CD Project. Na jedna sesji z końca stycznia było prawie 2,5 miliarda obrotu na CD Project. Nie są to liczby, które generują inwestorzy detaliczni. Potencjalnie wynikało to z zaangażowania inwestorów instytucjonalnych. Po tych wydarzeniach na game stopie był taki moment, że na całym świecie zaczęto szukać tych spółek, które gdzieś tam są shortowane. Nie ma czego porównywać zakresie na przykład procentu shortowanego free float’ów na game stopie, a pozycji krótkich w ilości procentowej na CD Projekt. To nie jest ta skala, także nie można było zakładać skali tego ruchu. Wydaje mi się, że te sesje na CD Projekt jeszcze miały miejsce przy podwyższonych obrotach. Tam na pewno brały udział zamykanie pozycji krótkich, które pamiętajmy, że tak czy siak podbija popyt. Żeby zamknąć pozycję krótką, kasową, to musimy te akcje odkupić docelowo. Dodatkowo jakieś zainteresowanie ze strony zagranicy i funduszy krajowych.

Michał: KNF prowadzi rejestr krótkich pozycji na polskich spółkach. Tam łącznie 5% kapitału było na krótko. Jakoś tak mniej więcej.

Konrad: Wydaje mi się, że 305%, aczkolwiek pamiętaj, że to był tylko próg pół procenta. Wydaje mi się, że po rynku gdzieś tam chodziły jakieś informacje, że zdecydowanie więcej jest tych podmiotów poniżej pół procenta. Z tego co pamiętam, CD Projekt bazowo podniósł się 250 złotych na 350. Jednak jest dość spory ruch. Aczkolwiek ja bym nie powiedział, że CD Projekt został wyciśnięty przez inwestorów indywidualnych tutaj. W właśnie widać - ponad 350-370.

Michał: Piękne to było. Szkoda, że tak krótko. Oczywiście skala nie taka, bo jak weźmiemy ten gamestop - wyświetlę dla porównania wyglądał gamestop - to tam z kolei były informacje z kilkudziesięciu na 400, prawie 500. Ilość krótkich pozycji wynosił między 120, 140% free floatu dostępnych akcji.

Konrad: Wobec free floatu, a wydaje mi się, że polski KNF to inaczej pokazuje wobec kapitału zakładowego, a nie wobec free float’ów. Wydaje mi się, że na polskiej giełdzie akurat taka zmienność by raczej nie miałam miejsca. Byłoby skutecznie zablokowane przez widełki statyczne i samego operatora.

Michał: Jak podchodzisz do tego, o czym już wspominaliśmy, Robin Hood, inwestowanie społecznościowe i tak dalej, a na samym końcu, jak już była taka pompka na tym game stopy, że wszyscy się za głowę łapali, co się dzieje, to w pewnym momencie w okolicach szczytu, nie tylko Robin Hood, to też inni zagraniczni brokerzy, zablokowali inwestorom indywidualnym możliwość kupna tego gamestopu.

Konrad: Faktycznie taka historia po rynku chodziła, że część tych funduszy z akcjonariuszami Robin Hood, taka teoria spiskowa w związku z tym, żeby teraz ten cały detal zostawić z tym papierem i nabrać w krótkich, to oni zablokowali możliwość kupowania, albo automatycznego zamykania pozycji. Tak jak wcześniej wspomniałeś, Robin Hood jest brokerem i musi też dbać o swoją płynność. Z informacji, które gdzieś tam się przebijały, tam były problemy z rozliczeniami tego gamestopu. Sam Robin Hood wydaje mi się, że miał 2 rundy finansowania w trakcie tych wydarzeń 29:47 Także oni generalnie potrzebowali kapitału i płynności. Siedząc w Polsce ciężko mi mieć jakieś zdanie na ten temat stanowcze, ale wydaje mi się, że raczej te ruchy ze strony Robin Hooda czy innych brokerów były raczej spowodowane obawami o bezpieczeństwo finansowe tych spółek, a nie tym, że to jakaś wielka zmowa, czy jakiś wielki spisek nastąpił.

Michał: Oczywiście, to była bardzo popularna teza krążąca po rynku, że nie może być tak, że te fundusze przegrają i zawsze znajdą sposób, jak wycisnąć jeszcze extra kasę z inwestorów indywidualnych, a na samym końcu inwestorzy indywidualni zawsze przegrywają. Znowu takie romantyczne newsy krążyły po różnego rodzaju serwisach newsowych. Zostawmy to na chwilę. Chciałbym zapytać o 2 rzeczy. Według naszych badań - Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych - naszym ogólnopolskim badaniu inwestorów tak średnio od lat, to jest mniej więcej stała liczba około 3% inwestorów w ogóle obecnych na rynku, to są inwestorzy zawodowi. Dla całej reszty inwestorów, inwestowanie na giełdzie to jest dodatkowe ,,coś". Oprócz tego pracujemy na etatach, mamy działalności gospodarczej, jesteśmy na emeryturze albo jeszcze na studiach. Tylko 3% to są inwestorzy zawodowi. Zakładam, że masz kontakt przede wszystkim z tą grupą 3 procentową. Aktywnie obsługujesz inwestorów indywidualnych u siebie w biurze maklerski. Co musi mieć taki inwestor, żeby móc faktycznie zostać takim zawodowym inwestorem giełdowym?

Konrad: To jest ciężkie pytanie. Wydaje mi się, że jest cały przekrój tych inwestorów indywidualnych, którzy aktywnie inwestują na rynkach i startują jako full time job - pracę na cały etat. Wydaje mi się, że bardzo różne jest pochodzenie tych ludzi, którzy się na rynku znaleźli. Trochę to zależy od tego, skąd przyszli i jakie mają strategie. Nawet rozmawiając ze znajomymi, którzy właśnie obracają na giełdzie w bardziej aktywny sposób, to generalnie idea jest ta sama, żeby zakończyć dzień z zyskiem, zakończyć jakieś transakcje z zyskiem, ale sposób dotarcia do tego celu końcowego, jest znacząco rynku. Wydaje mi się, że również jest tak na rynku day traderów, że nie do końca chodzi już o metodę, tylko chodzi o sam wynik końcowy. Niektórzy wolą zbierać akcje przez parę dni i potem czekać na jakieś ruchy wzrostowe. Niektórzy lubią bawić się scalping typowy na giełdzie. Oczywiście w tym przypadku, jak wcześniej powiedziałem, że zmienność już jest argumentem dla wszystkich w tym przypadku, dla całej grupy tych inwestorów indywidualnych. Na pewno warto mieć zimną głowę, bo wiem, że takie sytuacje - na przykład jak marcowa - krachu, to historycznie były też sytuacje, gdzie można było naprawdę dobre pieniądze zarobić. Większości ludzi przynajmniej w polskim układzie, wydaje się, że na akcjach generalnie można zarabiać, jak one tylko rosną. Gdy jest panika, to nawet krótkoterminowo te akcje są w bardzo dobrych cenach i akcje, które są dobre fundamentalnie i mają dobrą opinię na rynku potrafią być przecenione 10, 20, a czasami nawet 30% w trakcie takiej paniki. Nawet w układzie intradejowym to są bardzo dobre ceny. Także na pewno zimna głowa i elastyczność. Wydaje mi się, że elastyczność jest super ważna dla inwestora. Już nawet nie dla day tradera. Wydaje mi się, że to jest najważniejsza cecha inwestora. Już nawet patrząc na takie bardziej długoterminowym inwestycje - miałem ostatnio taką rozmowę, co byłoby najbardziej przykrą rzeczą dla inwestora. Wydaje mi się, że scenariusz tego, że na przykład zakładamy, że w tej chwili na NASDAQ czy bitcoin jest bańką. Zakładamy, że już jest koniec i teraz gramy raczej na zacieśnienie polityki. Załóżmy, że mamy rację w perspektywie na przykład 5, 7 lat. Ale otwieramy pozycję teraz. Scenariusz zakłada to, że też pozycję docelowo za 5 lat mają ręce i nogi i okazało się, że mieliśmy rację. Te kursy spadły, ale w między czasie zdążyły urosnąć na przykład 20, 30%, a my już dawno zostaliśmy wyrzuceni z pozycji. Także timing i elastyczność do podejścia. Jeżeli mamy środowisko niskich stóp procentowych i mamy środowisko wzrostowe, gdzie te aktywa drożeją, to zakładanie, że to jest właśnie ten moment PIVOT-u, w którym idealnie trafimy z naszą pozycją, jest dość złudne w tym przypadku nawet. Nawet jeżeli będziemy rację długoterminową. Także taka elastyczność w podejściu do rynku i timing przede wszystkim.

Michał: A czas poświęcany na inwestycje?

Konrad: Czas jest pochodną tego, co otrzymujemy z inwestycji. Duża część tych inwestorów aktywnych traktuje to jako full time job, czyli to jest generalnie dla taka praca zawodowa przy przeprowadzaniu jakiegoś biznesu, bądź też przy innych działalność poza taką typową pracą biurową. To wymaga czasu. Rano należy te wykresy przejrzeć, należy być up today, aktualnie ze wszystkimi informacjami ESPI od godziny 17 z poprzedniego dnia. Trzeba przejrzeć gazety różnego rodzaju: ,,Parkiet", ,,Puls biznesu", jakie newsy są tam podane. I tak naprawdę to jest dopiero przygotowanie do sesji. Potem mamy o 8:30 otwarcie karnetów bez transakcji jeszcze przed fixingiem startowym, sesja przed otwarciem i potem do godziny 17 tak naprawdę mamy handel. Wydaje mi się, że to jest ciężka praca, bo to faktycznie jest X godzin, kiedy taki inwestor musi siedzieć skupiony i mieć świadomość tego, że nawet jeżeli nic się nie dzieje, a on pójdzie do sklepu po bułki, to być może to będzie ten moment, kiedy faktycznie coś się zadzieje. To był ten moment, kiedy cesja mogła zapłacić za całe te X godzin spokoju.

Michał: Zadam pytanie jak w Milionerach. Stop lossy czy polska myśl inwestorka - polska szkoła inwestowania bez stop lossów?

Konrad: Do zera, tak?

Michał: Paweł Szczepanik mówił, że Polacy inwestują bez stop lossów. To jest tak zwana polska myśl inwestorska To jest to, co powiedziałeś - idziemy do sklepu po bułki a w tym czasie publikują się średnie oceny Cyberpunk na Metacritic z Playstation 4 i co wtedy?

Konrad: Jeżeli ktoś jest inwestorem nieaktywnym, czyli na przykład ma jakieś pozycje średnioterminowe czy nawet krótkoterminowe oraz takie spekulacyjny, ale nie siedzi przy tych notowaniach, to wydaje mi się, że taki stop loss jest jakiś zasadny. Tak jak mówisz, różne rzeczy się dzieją w rynku, różne rzeczy są publikowane w komunikatach i może się okazać, że dana spółkę opublikowała bardzo negatywną informację. Bez takiego stop lossu ta strata może być faktycznie dotkliwa. Tylko trzeba pamiętać, że te stop lossy trzeba umieć ustawiać. W większości przypadków najlepiej mieć pełen karnet, tak żeby widzieć jak te siły się rozkładają w karnecie. Dodatkowo ten wykres. Trzeba wiedzieć, gdzie potencjalnej te stop lossy mogą wypaść. Wydaje mi się, że stop lossy w Polsce w dalszym ciągu są dość mocno wykorzystywane, nawet czasami przez inwestorów instytucjonalnych. Stąd te niektóre ceny, które czasami widzimy. Mamy sesję powiedzmy, która gdzieś tam konsoliduje i nagle mamy jedną sesję wystrzału w dół. Mamy na przykład 20% spadku i zamknięcie sesji na zero na danym walorze.

Michał: Chciałem się zapytać jeszcze o coś takiego - sam zresztą powiedziałeś, że inwestorzy inwestowali w tą świętą trójcę: W gaming, jakieś sprawy fotowoltaiczne, albo spółki Covidowe - jakieś Mercator, BioMed-Lublin to było grane w 2020 roku. Co będzie grane według Ciebie w 2021 roku?

Konrad: Faktycznie są to te 3 spółki. My, jako dom maklerski, publikujemy takie statystyki comiesięczne, co jest najbardziej handlowane na poziomie GPW czy na poziomie NewConnect. Wydaje mi się, że na razie nie ma jakiegoś bardzo zaawansowanego trendu w 2021, że gramy akurat to, albo to. Widać, że gaming został na razie wystopowany. Po części przez Cyberpunka. Z drugiej strony te debiuty też się dobrze sprzedają, także ciężko tutaj mówić o tym, że gaming jest już branżą passe na rynku. Mieliśmy bardzo dobre zapisy na People Can Fly. Mamy teraz bardzo dużą redukcję na Huuuge, także widać, że ten gaming cały czas, jest pożądany przez inwestorów krajowych i zagranicznych. Na razie te tematy, które gdzieś tam były grane, to wydaje mi się, że to były bardziej spekulacyjne tematy. Na przykład ten Sirius, o którym już wspominaliśmy, czy parę innych mniejszych spółek, które generalnie bez jakiegoś większego story eksplodowały. W dalszym ciągu mieliśmy krótkoterminowo na NewConnect jakieś tematy odwrotnych przejęć czy wprowadzenie biznesów na plecach innych spółek, które większej działalności operacyjnej nie prowadziły.

Michał: Może WIG20 się obudzi. Mówiliśmy już o tym, że jakby ktoś obserwował tylko główne indeksy na przykład WIG20, to miałby szansę się nie zorientować, że mieliśmy jakąś hossę po tym marcowym krachu. A może jednak. CCC po 100 złotych. Jakby mi ktoś powiedział po marcu, że będziemy mieli CCC po 100 złotych, to bym nie uwierzył. Popatrzmy jak to wyglądało. Oczywiście to CCC daje jako przykład, ale całkiem przyzwoicie to zaczęło wyglądać.

Konrad: W marcu było chyba po 25 złotych.

Michał: Okolice 30 złotych.

Konrad: To była długa historia. Były udane misje, a tam sprzedaż obuwia w tej jest i otwarcie tej gospodarki z powrotem. Niemniej CCC wydaje mi się, że ma relatywnie mały udział w WIG20. Nawet jeżeli są jakieś success story - jeżeli można mówić o tym w tym przypadku patrząc na wykres, nawet jednej spółki i to wydaje mi się, że przede wszystkim sektor finansowy w dalszym ciągu jest dość ważny. Allegro ma dość duże udziały, CD Projekt. Energetyka też ma jakąś tam swoją historią związaną z wydzieleniem aktywów węglowych. To, co ewentualnie widziałbym w WIG20, to być może jakieś lekkie spowolnienie tej hossy w Stanach Zjednoczonych. W konsekwencji ten kapitał mógłby dziś poszukać jakichś tematów atrakcyjnych, tak zwane szukanie rentowności jakiejś bardziej peryferyjnej czy emerging markets. Wtedy być może tutaj na celowniku wszedł by WIG20, aczkolwiek to jest takie życzeniowe myślenie w tej chwili. Tak jak powiedziałem, ja raczej zakładam, że taki rozsądny inwestor - tym bardziej, że ten rozsądny inwestor - zakładam, że jest indywidualny, że możecie spokojnie proceedować w obydwie strony - raczej powinien mieć charakter reaktywny, niż charakter prognostyczny, gdzie zakłada, że to jest ten moment, kiedy coś się wydarzy. Po prostu musimy już znaleźć pozycję.

Michał: Słyszę to nie pierwszy raz od nie pierwszego inwestora, day tradera, spekulanta, że u nas nie można prognozować, u nas trzeba reagować. Nie można się za bardzo przyzwyczajać, żenić z akcjami. U nas prognozy bardziej długoterminowe pozbawione są sensu.

Konrad: Wydaje mi się, że to jest w dużej mierze pożądana cecha inwestora. Jest takie powiedzenie: “Trade What You See Not What You Think”. Nawet, jeżeli mamy jakieś przekonania, jakiś view na rynek, to wydaje mi się, że to nie może być tak, że to view jest tutaj dominujące w stosunku do tego, co realnie. W dużej mierze po to jest informacja zwrotna. Otwieramy pozycję, pozycja powiedzmy traci - to jest informacja zwrotna, że to jest zła pozycja. On może być dobra w perspektywie długoterminowej, ale krótkoterminowo to jest zły timing na tej pozycji. W przypadku samego WIG20, tam jeszcze nam sporo brakuje nawet w stosunku do początku 2020 roku. Być może jakieś podbicie, żeby wyrównać do stycznia 2020 jest opcja, ale na razie nie widzę za bardzo tej historii wokół WIG20, że miał miałby coś zmienić. Być może temat przyszły. Większa normalizacja stóp procentowych, normalizacja polityki monetarnej na świecie i większe ruchu w kierunku banków sektora finansowego, ale to też typowo w ramach spekulacji. Mieliśmy 2008 roku, mieliśmy bardzo niskie stopy procentowe. Był kryzys i oczywiście oczekiwania były inflacyjne, stricte inflacyjne, że będzie wybuch inflacji. Czy ta inflacja wybuchła? Raczej nie. Mieliśmy te stopy w dużej mierze utrzymane i mieliśmy teraz kolejny kryzys Covid-owy i jeszcze większe luzowanie na poziomie monetarnym, na poziomie fiskalnym i są oczekiwania, że ta inflacja wybuchnie. Mamy pozycję pod ten scenariusz. Może to jest akurat ten scenariusz, gdzie faktycznie ta inflacja wybuchnie, stopy będą wyższe i wtedy na przykład taki WIG20 otrzyma wsparcie ze strony sektora finansowego, ale zobaczymy.

Michał: Zobaczymy. Przydałaby się troszkę większa ekspozycja na spółki właśnie typu Allegro, CD Projekt, ale jak wpiszemy ,,WIG banki” to wie dobrze wiemy jaki on ma udział w tym naszym głównym indeksie. Oczywiście fatalnie wygląda, aczkolwiek tutaj końcówka wykresu całkiem przyzwoicie, gdyby nie ta lewa część wykresu, można by powiedzieć, że jest całkiem nieźle. Jeszcze są telekomy! Zapomniałem na śmierć, że mamy takie spółki jak Orange czy Play.

Konrad: Wydaje mi się, że Play miała delisting. Wydaje mi się, że był ściągnięty.

Michał: Tak, tu skończył nam się wykres. Rzeczywiście.

Konrad: Play już nie ma. Ja się nie czuję za bardzo ekspertem w zakresie telekomów. Wiem, że tam jest story tej infrastruktury masztowej i w okół tego się to kręci. Netia też podejrzewam jest ściągnięta. Nie czuję się w tym ekspertem, żeby za bardzo dawać prognozy.

Michał: Jednym słowem to nie są spółki, na których inwestorzy grają. Gdyby były, to byś powiedział, że jesteś ekspertem. Ja także ten. Dobrze, czy na coś mamy uważać, czegoś nie robić? Co będzie w 2021? Teraz mamy w 2021 nową modę na szukanie spółek, gdzie może być wyciskanie krótkich pozycji. Przynajmniej tak w skali światowej. Kto to słyszał lata temu, że trzeba uważać na takie rzeczy. W zeszłym roku usłyszeliśmy o tym na Tesli, a teraz to zaczęło być powszechne. Czy mamy uważać na jakieś inne zjawiska giełdowe?

Konrad: Dzisiaj czytałem taką notkę jednego z zagranicznych brokerów, która sugerowała, że być może ten short squeeze, czyli wyciskanie pozycji krótkich na rynku, może być tym triggerem, który gdzieś tam te S&P500 wypchnie wyżej. Gdybym ja był inwestorem posiadającym pozycje krótkie, to po styczniu dawno bym je skracał. Już bym miał świadomość tego, jakie ryzyko się z tym wiąże. i faktycznie mogę być bohaterem wydarzeń internetowych na całym świecie. Wydaje mi się, że to już miało miejsce w dużej mierze. Zakładam, że te pozycje, które są w tej chwili nawet na shortach, mają jakiś plan B. Melvin wydaje mi się, że jest takim red flagiem trochę dla większości inwestorów, którzy takie pozycje mieli. Na co należy uważać w 2021 roku, wydaje mi się, że już o tym powiedziałem. Teraz jest bardzo dużo sygnałów mówiących, że duża część ludzi zakłada, że teraz będzie jakaś większa korekta i to jest ten moment, kiedy wszystkie dobre informacje są w cenie. Łącznie z tym pakietem fiskalnym ze strony Bidena. Teraz to jest ten moment, kiedy te rynki nie rosną zbyt dynamicznie. Związku z tym szykuje nam się jakaś mocniejsza korekta. Tak jak wspomniałem wcześniej, wydaje mi się, że takie podejście reaktywne jest dużo bardziej bezpieczne. Na pewno jeżeli zakładamy, że gdzieś ta korekta się wydarzy, to takie wejście w rynek w momencie, gdy on jest w fazie początkowej, na pewno jest bardziej bezpieczne, niż zakładanie, że akurat to są te poziomy, z których będziemy jakoś spadać. Tym bardziej że, długoterminowo jestem trend wzrostowy, stopy procentowe są niskie, wsparcie jest w dalszym ciągu w rynek ze strony i polityki rządów i polityki banków centralnych, także zakładanie, że to jest akurat ten moment, kiedy ten trend się kończy - on pewnie jest w bardziej zaawansowanej fazie. Być może pojawiają się informacje czy takie opinie, że to jakaś końcowa faza hossy. Między innymi z uwagi na ten rajd, na to podbicie globalne ze strony aktywności inwestorów indywidualnych.

Michał: My tu gadu gadu, a S&P i NASDAQ na historycznych szczytach. Ja już tyle lat słyszę o tym, że będzie jakaś większa korekta na rynkach amerykańskich. Przyjdzie jakaś dwuletnia korekta, jakiś tam trend spadkowy. Lata mijają, a tam co jakaś korekta, to po chwili się słyszy, że znowu historyczne szczyty i tak dalej. Ileż to się Donald Trump natwittował, że NASDAQ, ATH czy tam inny indeks.

Konrad: Tak, brakuje nam bardzo Trumpa na Twitterze.

Michał: A propos braku Trumpa na Twitterze - tak jeszcze w ramach anegdot już na koniec - to oczywiście Elon Musk z Tesli przejął rolę głównego twittującego. Zdaje się wczoraj czy przedwczoraj Twitter na historycznych szczytach. Dzisiaj też Twitter na historycznych szczytach. Pamiętam, że jakieś konferencje wynikowe Twittera kiedyś oglądałem i tam nawet tak humorystycznie jakaś pani redaktor z jakiegoś właśnie Bloomberga czy Wall Street Journal zadała zarządowi Twittera pytanie: Czy mają Plan B na wypadek, gdyby Donald Trump przestał twittować? To było takie humorystyczne pytanie. Mam wykres Twittera. Twitter na historycznych poradził sobie. Elon znakomicie dał radę, jeżeli chodzi bycie takim ,,naganiaczem".

Konrad: Wydaje mi się, że social media potrzebują takich kreatorów aktywności. Tak samo jak Trump to robił, tak samo Elon to robi. Aktywizują to społeczeństwo i przyciągają nowe. Tym bardziej Twitter jest dość dobrym medium z uwagi na szybkość dostępnych informacji. Sporo się po Reddicie działo na Twitterze ze strony uczestników tych forów amerykańskich. A w przypadku Elona, Elon miał już parę spraw z SEC-iem także wydaje mi się, że historycznie będą też następne. Nawet temat DogeCoin'a. Właśnie to jest kolejny temat - jeszcze wracając do poprzedniego pytania - o którym warto wspomnieć. Generalnie inwestor, jeżeli ma charakter spekulacyjny, to oczywiście może uczestniczyć w każdym ruchu. Czy to jest powiedzmy jakaś prześmiewcza, dawno zapomniana kryptowaluta, czy to jest jakaś spółka ,,wydmuszka", nie prowadząca działalności operacyjnej na przykład w NewConnect i jest mocne podbicie kursu. Teraz nawet w Canonie przyjmuje się takich inwestorów, day traderów. Można uczestniczyć we wszystkim pod warunkiem, że się ma świadomość tego, w czym się uczestniczy. Tak jak w przypadku DogeCoina - jeżeli kupujemy DogeCoina i zarabiam na tym DogeCoinie, to wszystko jest okej, ale nie oszukujmy się, że jest to coś, co za X lat będzie miało wartość fundamentalną, że świat będzie obracał DogeCoinami.

Michał: Teraz ręka do góry, kto wiedział co to jest ten DogeCoin, zanim Elon Musk nie zaczął o tym Twittować?

Konrad: Ja akurat wiedziałem.

Michał: A propos Twittera i dostępu do informacji. Ty jesteś bardzo aktywny na Twitterze. Zrobiłeś sobie Twittera taki finansowy newsroom, żeby szybko wiedzieć co się dzieje?

Konrad: Twitter z punktu widzenia finansowego jest bardzo dobry. Nawet są takie boty przeszukujące różnego rodzaju feed'y. To są z reguły boty wyszukujące jakieś słowa kluczowe, monitorujące media odnośnie informacji. Część informacji rzeczywiście pojawia się tam wcześniej. Mamy nawet przykład z dzisiejszej sesji. Informacja odnośnie dużej spółki z WIG20 pojawiła się najpierw na Twitterze. Wydaje mi się, że wszyscy wiedzą o co chodzi. Informację o włamaniu, kradzieży danych pojawiła w social mediach. Była reakcja na kursie dość znacząca w ciągu sesji. Już nie pamiętam jak CD Projekt zamkną, ale na pewno w ciągu dnia było 5-6% spadków. Wydaje mi się, że z punktu widzenia inwestora pełni dość ważną rolę.

Michał: Gorąco zachęcamy do obserwowania Twojego Twittera. Dużo fajnych wiadomości zawsze można u Ciebie znaleźć. twitter.com/konradryczko - zawsze dużo fajnych rzeczy na bieżąco można się dowiedzieć. Każdy się interesuje czym innym, ale też zrobiłem sobie z Twittera taki finansowy newsroom, że szybko mogę się paru rzeczy dowiedzieć, a przy okazji - ile humoru, ile zabawy, ile fajnych znajomości.

Konrad: Jest dużo informacji, często z Bloomberga czy z różnego rodzaju platformy informacyjnych też się pojawia w ten, czy inny sposób. Wydaje mi się, że dla inwestora to chyba jedno z najlepszych mediów.

Michał: Zgadza się. Dzięki serdeczne. Do zobaczenia na rynku - oby po tej samej stronie, a nie po przeciwnych stronach, żeby każdy sobie tutaj zarobił. Do zobaczenia na Twitterze. Gorąco jeszcze raz wszystkich zachęcam. Konrad, bardzo Ci dziękuję. Proszę państwa - moim i państwa gościem był Konrad Ryczko z domu maklerskiego BOŚ. Ja nazywam się Michał Masłowski. Do usłyszenia następnym razem. Cześć Konrad!

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie