Chat with us, powered by LiveChat

Walne elektroniczne może nie dzisiaj, ale jutro na pewno. Kompromitacja T-Bull

Skomentuj artykuł

Czasy pandemii Covid-19 sprzyjają popularyzacji komunikacji elektronicznej. Kiedyś, żeby porozmawiać z jakimś ważnym prezesem trzeba było umawiać się przez sekretariat, jechać setki kilometrów do siedziby jego spółki i niczym Jurand ze Spychowa swoje odczekać na mrozie, po czym dostąpić zaszczytu audiencji. Dzisiaj sytuacja na tyle się zmieniła, że propozycja rozmowy przez Skype’a czy Zooma nikogo nie dziwi, nie gorszy i nie jest dla nikogo ujmą na honorze.

 

Dzięki temu pewne sprawy, właśnie teraz, załatwia się szybciej. Wszystko nagle da radę załatwić zdalnie i bardzo często jest to preferowany kanał komunikacji. Widać tę zmianę we wszystkich dziedzinach życia, również na rynku kapitałowym. Kierunek jest jeden, co tylko się da przenosi się do on-line’u.

 

Jednakże na tym rynku pewną enklawą, gdzie wciąż hołduje się wieloletniej tradycji, są Walne Zebrania spółek giełdowych, na które wciąż trzeba się fatygować osobiście. A trzeba przyznać, że inwestorzy indywidualni tego nie lubią i niechętnie jeżdżą na takie Walne.

Inwestorzy indywidualni na Walne nie jeżdżą

Według wyników Ogólnopolskiego Badania Inwestorów aż 94,6% inwestorów deklaruje, że nie uczestniczy w Walnych Zgromadzeniach Akcjonariuszy i jest to tendencja, która jest niezmienna od lat.

 

Nic zresztą dziwnego, jeżeli przeciętny inwestor indywidualny posiada akcje pojedynczej spółki warte 5-10 tysięcy złotych, to wyjazd na Walne, który często zajmuje więcej niż 1 dzień roboczy i pociąga za sobą grube kilkaset złotych kosztów, jest nieracjonalny. Nikt nie pogorszy sobie taką wyprawą na Walne rentowności swojej inwestycji o kilka lub kilkanaście procent. I to się szybko nie zmieni.

Raczkujące walne elektroniczne

Receptą na taki stan rzeczy wydają się być walne elektroniczne, z możliwością dwustronnej komunikacji oraz możliwością zdalnego oddawania głosu. Część spółek zdecydowała się na taki krok już lata temu, część spółek postanowiła wdrożyć takie rozwiązanie dopiero teraz, w pandemicznym roku, żeby działać zgodnie z ogólnymi tendencjami – co tylko się da przenosimy do on-line’u, unikamy kontaktu osobistego, itd.

 

Czy takie działanie spółek cieszy się popularnością wśród inwestorów? Chyba nie bardzo. Inwestorzy nie uczestniczą w Walnych nie tylko dlatego, że mają daleko, wiąże się to z kosztami i nie mają czasu. Czasami po prostu wartość ich pakietu akcji tego nie uzasadnia, bo prostu nie mają wpływu na przebieg walnego albo są krótkoterminowymi spekulantami i nie przywiązują się do swoich spółek. Dodatkowo ta zdalność jednak utrudnia bezpośrednią komunikację. Często inwestorzy uczestniczą w Walnych, żeby zajrzeć Prezesowi w oczy, porozmawiać w kuluarach, nawiązać znajomości. To wszystko, mimo ogromnych zmian w ludzkich zachowaniach w tym ostatnim okresie, odpada w przypadku walnych elektronicznych.

 

Toteż te walne elektroniczne nie cieszą się popularnością ani ze strony spółek ani ze strony inwestorów. Oczywiście jest też tak, że cała masa spółek nie robi tzw. eWalnych, żeby celowo zapewnić sobie jak najniższą frekwencję, a każdy inwestor, który się na takim walnym pojawia i zadaje niewygodne pytania jest tylko problemem dla zarządu spółki. Ale to już są zupełnie inne kwestie. Należy założyć, że dopóki się prawnie spółek giełdowych nie zmusi do przeprowadzania walnych elektronicznych zawsze będzie grupa spółek, której będzie zależeć na tym, żeby nikt na ich walne nie dotarł.

eWalne może nie dzisiaj, ale być może jutro

Pomijając jednak tych co celowo stawiają opór, to mimo wszystko rozumiem to, że spółki dzisiaj nie robią walnych elektronicznych oraz nie przeprowadzają transmisji swoich walnych, choć to drugie jest dyskusyjne pod względem prawnym. Warto tu wczytać się art. 406(5) § 4 kodeksu spółek handlowych:

 

Spółka publiczna zapewnia transmisję obrad walnego zgromadzenia w czasie rzeczywistym. Nie narusza to obowiązków informacyjnych określonych w przepisach o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych.

 

Pomijając jednak ten zapis KSH, to wciąż znajduję usprawiedliwienie dla wielu spółek, które tego nie robią. Nie transmitują walnych, ani tym bardziej nie zapewniają możliwości głosowania zdalnego. Głównym argumentem jest brak zainteresowania ze strony akcjonariuszy i należy ten argument na chwilę obecną uszanować. Być może nie jesteśmy jako rynek gotowi na powszechne walne elektroniczne, transmisję, dwustronną komunikację. Zorganizowanie takiego walnego to są dodatkowe koszty, które często nie są uzasadnione, gdyż spotykają się z minimalnym zainteresowaniem inwestorów. Choć też należy zwrócić uwagę na to, że argument o wysokich kosztach powoli zaczyna być nietrafionym. KDPW opracowało tzw. „rozwiązanie eVotingu” i jego udostępnienie wiąże się z opłatą 1500 zł, co trzeba przyznać, dla spółek giełdowych nie jest zbyt wysoką opłatą.

 

Tak wygląda sytuacja dzisiaj. Natomiast jestem święcie przekonany, że za kilka lat sytuacja się zmieni i nawet jeżeli dzisiaj jakaś spółka tego nie robi, to przynajmniej powinna obserwować rynek i być gotowa na to, że jak tylko jakaś grupa akcjonariuszy wyraziłaby zainteresowanie, to należałoby takie walne co najmniej transmitować, a może i rozważyć zdalne głosowanie. Jednym słowem należy być czujnym. Czasy się zmieniają i coś co dzisiaj nie jest popularne, jutro może się zmienić i nagle wszyscy będą chcieli uczestniczyć w walnych, głosować, zabierać zdalnie głos, itd. Trzeba mieć rękę na pulsie i być na to gotowym, jak nie dzisiaj, to jutro.

Kompromitacja T-Bull

Tymczasem są spółki, które chyba tak boją się obecności inwestorów na swoich walnych, że wręcz celowo próbują wpisać do swoich statutów zapis, że żadnego walnego elektronicznego w tej spółce już nigdy nie będzie. Spółka T-Bull z modnej ostatnio branży gier wideo zwołała Walne na 27 lipca. W projektach uchwał na to Walne możemy znaleźć taką propozycję, która jest dokładnie pod prąd dzisiejszym tendencjom o przenoszeniu wszystkiego co tylko się da do on-line’u:

 

Zmianie ulega § 21 ust. 6 statutu Spółki w ten sposób, że dotychczasowa treść:


„6. O ile będzie to możliwe przy uwzględnieniu wymogów technicznych i zapewnienia bezpieczeństwa – dopuszcza się udział w walnym zgromadzeniu przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej – zgodnie z art. 4065 kodeksu spółek handlowych.”


zostaje zastąpiona następującą treścią:

 

„6. Spółka nie przewiduje udziału w walnym zgromadzeniu przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej.”

 

Otwieram szeroko oczy i pytam o co chodzi? Na szczęście pod projektem uchwały jest uzasadnienie. Spójrzmy:

 

Określenie sposobu udziału w walnych zgromadzeniach Spółki w związku ze zmianą art. 406(5) § 1 KSH, która została wprowadzona Ustawą z dnia 31 marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2020 poz. 568).

 

Zacytujmy więc przywołany 406(5) § 1 KSH:

 

Udział w walnym zgromadzeniu można wziąć również przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej, chyba że statut spółki stanowi inaczej. O udziale w walnym zgromadzeniu w sposób, o którym mowa w zdaniu pierwszym, postanawia zwołujący to zgromadzenie.


Wszystko jasne? Po co sobie robić dodatkowego garba i organizować jakieś tam fanaberie dla inwestorów, którzy jeszcze przez przypadek wzięliby udział w takim walnym. Lepiej przecież zmienić statut i na wszystkie pytania inwestorów odpowiadać: „Nasz statut stanowi, że takiego walnego nie wolno nam zorganizować”.

 

Jeszcze raz powtórzę, wcale nie trzeba takie eWalnego organizować już dzisiaj, ale przynajmniej trzeba być na to gotowym, obserwować rynek, bo być może sytuacja się zmieni i za rok, czy za dwa takie elektroniczne walne stanie się standardem. Ale nie, lepiej zamurować się i udawać, że nas nie ma. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak akcjonariusze 27 lipca na walnym spółki opamiętają się i nie przegłosują tej uchwały. Choć przyznam się szczerze, że specjalnie się nie łudzę.

Autor artykułu

 

Michał Masłowski Michał Masłowski

Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Doktor nauk ekonomicznych Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Wykładowca akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu oraz pracownik Katedry Badań Operacyjnych na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu w latach 2000-2008. Przewodniczący Rady Nadzorczej spółki IFIRMA SA. Organizator kilkudziesięciu konferencji WallStreet i Profesjonalny Inwestor. Autor podcastów Echa Rynku (zawodowo) i MacGadka (hobbystycznie).

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie