Chat with us, powered by LiveChat

Czy trading na Foreksie musi zmienić Twoje życie?

Skomentuj artykuł
© funkyfrogstock - Fotolia.com

Wcale nie musi! Większości inwestorów wydaje się, że aby osiągnąć sukces na rynku Forex, należy się temu poświecić w 200%, przestawić swoje życie do góry nogami. Z mojego osobistego doświadczenia i obserwacji wnioskuję, że wielu inwestorów po prostu komplikuje sobie w ten sposób życie.

Poniżej przedstawiam krótką ściągę, która mam nadzieję, okaże się pomocna w rozpoczęciu handlu na rynku Forex. Są to elementy, które uważam za podstawowe w byciu traderem. Oczywiście to moje osobiste przemyślenia, więc nie każdy musi to przyjmować bezkrytycznie. Mam jednak nadzieję, że pomogą one tym, którzy dopiero zaczynają, a nie wiedzą jak się do tego zabrać. Jeżeli jednak ktoś jest doświadczonym traderem, który już „siedzi” na rynku od jakiegoś czasu, a jednak nie jest w stanie wygrać z rynkiem, to może warto się zastanowić, co robi nie tak?

 

Domyślam się, że wielu inwestorów jest w podobnej sytuacji jak ja: pracuje od rana do wieczora i nie ma czasu na nic innego. Można jednak zaplanować sobie dzień tak, żeby ustawić transakcje i być na bieżąco. Poniżej przedstawię krok po kroku, jak można codziennie być aktywnym na rynku mimo chronicznego braku czasu.

Przygotowanie

Aby określić moją (nie)codzienną strategię na rynek Forex, zacząłem od odpowiedzi na fundamentalne pytania, jakie powinien zadać sobie każdy, kto zaczyna „randkować” z tym rynkiem:

 

Co chcę osiągnąć? – dla mnie, zyski z Foreksu mają być dodatkiem do pensji. Na zostanie profesjonalnym traderem nie mam ani czasu, ani pieniędzy, ani wytrwałości. Szczerze, ale prawdziwie. Nie jest to do końca zabawa, mimo, iż lubię „być na rynku”. Lubię być na bieżąco, gdyż często rozmawiam o sytuacji rynkowej z klientami. Z drugiej strony nie lubię tracić pieniędzy, więc zabawowo do tego nie podchodzę.

 

Czy stać mnie na osiągnięcie tego, co odpowiedziałem w pierwszym pytaniu? – tak, stać mnie. Przygotowanie teoretyczne mam (wykształcenie, udział w szkoleniach, przeczytane dziesiątki książek i opracowań). Pieniądze, które na to poświęcam, są wyłącznie przeznaczone na ten cel. A czas? Właśnie zarządzanie czasem było największym wyzwaniem, ale to opiszę w dalszej części.

 

Ile czasu sobie daję żeby osiągnąć to czego chcę na rynku Forex? – ja dałem sobie dokładnie rok i mniej więcej po takim czasie zyski zaczęły przewyższać straty.

 

Czym dla mnie będzie „sukces” na tym rynku? – podstawowym sukcesem dla mnie jest nie stracić. Naprawdę. Nie zrozumcie mnie źle – tak defensywna postawa wcale nie oznacza, że nie liczę na zyski. Po prostu zabezpieczam tyły, zanim przejdę do ataku. W ataku chciałbym w miesiąc ugrać na Foreksie równowartość 10% mojej miesięcznej pensji.

Wybór instrumentów

Wybierzcie takie rynki:

  1. Które znacie – macie z nimi do czynienia na co dzień, np. PLN
  2. Na temat których informacje są łatwo dostępne – łatwiej chyba zdobyć informacje o gospodarce USA (dolar amerykański), czy Japonii (jen japoński) niż na przykład Chile (chilijskie peso)?
  3. Które rozumiecie – wszystkie waluty rynków wschodzących lecą na łeb i szyję, a taki południowoafrykański rand się umacnia i nie wiecie dlaczego? Odpuśćcie sobie randa.

 

Jako uzasadnienie wyboru rynku, na którym będziecie spekulować, odpuśćcie sobie:

  1. „bo kolega mi powiedział…”
  2. „bo wydawało mi się, że…”
  3. „bo wykres fajnie wyglądał…”
  4. „bo inni na nim dużo zarobili…”
  5. „bo chciałem spróbować czegoś nowego…”

 

Rynki, które wybrałem dla siebie i na których spekuluję:

 

USDPLN – z polskim złotym mam do czynienia na co dzień, np. płacąc rachunki. Znam rynek lokalny i jestem na bieżąco z tym, co się dzieje w gospodarce, więc PLN to był naturalny wybór.

 

EURJPY – jen to bardzo płynna waluta, a ja chciałem „być obecny” na rynku azjatyckim i korzystać z większej zmienności niż na USDJPY.

 

EURUSD – wiadomo. Najbardziej popularna para walutowa na świecie, więc i najpłynniejsza. Najwięcej informacji można zebrać na temat gospodarek USA i strefy euro.

 

S&P500 (US500) – najpopularniejszy indeks giełdowy skupiający 500 największych spółek amerykańskich. Duża płynność i reaktywność na dane makroekonomiczne.

Wybór interwału czasowego do analizy wykresu

Na wykresy patrzę w ciągu dnia, a pozycji nie trzymam dłużej niż przez parę dni (na weekend zamykam). Stąd interwały, które analizuję to M15, H1 i H4.

Kiedy analizuję rynek

Pierwszy rzut oka na rynek robię z rana przy śniadaniu. Jako, że wstaję dość wcześnie – jest to zazwyczaj 6:30 rano. Dla mnie to dobry czas, żeby dokonać pierwszych analiz – nie dość, że jesteśmy po sesji amerykańskiej (zakończonej o godz. 22:00 dnia poprzedniego), ale również przy kończącej się sesji azjatyckiej. Daje mi to już pewien obraz tego, czego można się spodziewać w trakcie sesji europejskiej. Przeglądam kalendarz wydarzeń makroekonomicznych czekających nas tego dnia, żeby wiedzieć, kiedy spodziewać się większej zmienności na rynku.

 

Standardowo drugi rzut oka na wykresy oraz stan pozycji ma miejsce w okolicach południa, czyli mojego wczesnego lunchu. Mam wtedy czas żeby ewentualnie zmienić ustawienia (Stop Loss lub Take Profit), bądź też zawrzeć kolejną transakcję.

 

Ostatni raz na platformie działam około godz. 20:00. Po pracy jest siłownia albo inna równie ciekawa inicjatywa, potem kolacja. To ważne, żeby mieć swoją odskocznię. Właśnie w okolicach godz. 20:00 mam czas żeby ostatni raz w ciągu dnia spojrzeć na rozwój sytuacji rynkowej i dokonać ostatnich poprawek/transakcji.

Rodzaje zleceń, które wysyłam

Powyżej opisałem Wam godziny, w jakich analizuję rynek. Jak łatwo się domyśleć, rzadko trafiają się okazje, że akurat w tym okresie spełnią się warunki mojej prostej strategii. Stąd raczej nie korzystam ze zleceń po cenie rynkowej (zlecenie Market), aczkolwiek zdarzały się takie momenty. Najczęściej ustawiam zlecenia oczekujące na wybicie, czyli Buy Stop i Sell Stop.

Jak analizuję rynek i na jakiej podstawie zawieram transakcje?

Po wieloletnich próbach i zawarciu setek transakcji doszedłem do szokującego wniosku – najprostsze metody się sprawdzają! Okazało się, że niepotrzebnie próbuję bardziej skomplikowanych metod analitycznych (np. Fale Elliotta to nie moja bajka). Oczywiście dla wielu traderów okazują się one być skuteczne i przynoszą ogromne zyski. Ja uznałem, że niepotrzebnie zajmuję się czymś, czego nie potrafię dobrze ocenić. Wróciłem do podstaw, co okazało się strzałem w dziesiątkę. W moim przypadku te najprostsze metody analizy wykresów sprawdzają się najczęściej. Poniżej opiszę to, co ja stosuję na co dzień.

Zlecenia obronne – Stop Loss (SL) i Take Profit (TP)

Jak wspomniałem już wcześniej, moim podstawowym celem jest nie stracić, a dopiero w drugiej kolejności zarobić. Stąd zlecenia Stop Loss stawiam ZAWSZE, bez względu na to, czy obserwuję rynek i mam czas śledzić moje pozycje, czy też wyłączam komputer i zostawiam otwarte transakcje.

 

Gdzie ustawiać zlecenia Stop Loss i Take Profit? Tak naprawdę są 3 opcje ustawiania tego typu zleceń obronnych. Nazywam je:

 

  1. Metoda pipsowa – ustalona z góry ilość pipsów, którą jesteśmy skłonni stracić (przy SL) lub chcemy zarobić (przy TP).
  2. Metoda nominalna – ustalona z góry kwota nominalna, którą jesteśmy skłonni stracić (przy SL) lub chcemy zarobić (przy TP), np. „na każdej transakcji nie chcę stracić więcej niż 500 zł”.W takiej sytuacji tę ustaloną wartość nominalną musimy przeliczyć na pipsy.
  3. Metoda wykresowa – ustawianie zleceń SL i TP na istotnych poziomach cenowych na wykresie.

 

W swoich transakcjach stosuję metodę nr 3, czyli „wykresową”. Oczywiście, wybór metody zależy od inwestora. Pierwsze dwie na pewno przyśpieszają proces decyzyjny. Jednak metoda stawiania SL i TP na podstawie sytuacji na wykresie pozwala na większą elastyczność.

 

A jaki powinien być stosunek zysku do ryzyka? W większości książek ten stosunek przedstawiany jest jako 3:1, czyli chcemy zarobić 3 razy więcej, niż jesteśmy w stanie zaryzykować. Praktyka? Mój stosunek zysku do ryzyka (TP do SL) jest różny i zależy od sytuacji na wykresie, wahając się od 1:1 (nigdy mniej) do nawet 4:1.

Nominały transakcji

Książkowo, nie powinniśmy angażować w jedną pozycję więcej niż 2-3% naszego kapitału. Ja traktuję mój kapitał foreksowy typowo spekulacyjnie, więc zwiększam ryzyko i zdarza mi się angażować 10-15% kapitału w jedną transakcję.

Prosty przykład prostej metody

Gdybym był najmądrzejszy na Foreksie, to albo miałbym już nagrodę Nobla w kieszeni lub własny fundusz hedginowy. Znam swoje ograniczenia, stąd stosuję naprawdę najprostsze metody. Do takich zaliczają się transakcje na wybicie wsparcia lub oporu:

Wsparcia i opory

Dobrze wiecie, czym są. Dla przypomnienia, krótka definicja:

 

 

Na koniec tego wywodu przedstawiam wam jedną z transakcji dokonanych przeze mnie w tym roku:

Transakcja na USDPLN – luty 2015 rok

Sytuacja na moim ulubionym USDPLN z początku tego roku (rys. 2). Po otwarciu w nocy, rynek delikatnie spada, jednak po godz. 9:00 zaczyna dynamicznie odbijać. Po godz. 10:00 widzę szansę na wzrosty, więc ustawiam zlecenie Buy Stop na poziomie 3.6880 (kurs ASK), powyżej oporu 3.6850 (licząc spread). Gdyby rynek chciał się odwrócić, stawiam również zlecenie Sell Stop poniżej ostatniego dołka na 3.6595. Gdy zlecenie oczekujące Buy Stop zostaje zrealizowane, stawiam najpierw Stop Lossa, a później Take Profita (widoczne na wykresie). Stosunek zysku do ryzyka może nie książkowy (130 pipsów/90 pipsów = 1.44), ale dla mnie wystarczający. 

 

Źródło: Opracowanie własne

 

Jeżeli poznajecie coraz to bardziej zaawansowane metody analizy rynkowej i coraz bardziej skomplikowane strategie inwestycyjne, a mimo to nie jesteście jeszcze milionerami, wróćcie do korzeni. Przypomnijcie sobie podstawy inwestowania, a zobaczycie jaki ten Forex może być prosty.

 


 Wywiad ukazał się w Akcjonariuszu 3/2015

 

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie