Chat with us, powered by LiveChat

Podatek giełdowy to najbardziej nieprzyjazny rodzaj podatku

Skomentuj artykuł

Końcówka kwietnia zbliża się wielkimi krokami. To zawsze gorący okres w roku dla wszystkich podatników. Jeżeli ktoś jest dodatkowo inwestorem giełdowym, to uciążliwość związana z wypełnianiem zeznań podatkowych znacznie wzrasta.

 

Podatek giełdowy każdy inwestor płaci sam

 

Ale nie chodzi tylko o wypełnienie dodatkowego formularza PIT–38, ale także o fizyczne zapłacenie podatku. Podatek giełdowy jest jednym z bardziej problematycznych podatków. Jest tak dlatego, że jest to jeden z nielicznych podatków, w przypadku którego płatnikiem jest sam inwestor.


Podatek giełdowy jest podatkiem od zysków kapitałowych. Zwany jest on podatkiem Belki od nazwiska autora tego podatku. Wynosi on aktualnie 19%. Jest to taki sam podatek z jakim mamy do czynienia w przypadku podatków od otrzymanych odsetek od depozytów bankowych, czy też od zysków osiągniętych z inwestycji w jednostki funduszy inwestycyjnych. Różnica jest taka, że w wymienionych przypadkach podatek odprowadzi za nas bank lub TFI, w przypadku inwestycji giełdowych musimy zrobić to sami.

 

Z czym to się wiąże? Np. z tym, że po udanym i zyskownym roku musimy sami pamiętać, aby odłożyć część zysku na podatek, który musimy zapłacić dopiero przy końcu kwietnia. Nie możemy wobec tego zysku w całości przeznaczyć na kolejne inwestycje lub też na bieżącą konsumpcję. Zdarza się również tak, że kolejny rok rozpoczniemy od fatalnych inwestycji, które „zjedzą” nam cały zeszłoroczny zysk, a podatek i tak trzeba będzie zapłacić.

 

Podatku giełdowego nie łączymy z niczym

 

Podatek giełdowy śmiało można nominować do tytułu najbardziej nieprzyjaznego podatku. Oprócz wyżej wymienionej uciążliwości, która zmusza nas do pamiętania o tym, że trzeba go samodzielnie płacić, okazuje się, że tak na prawdę z niczym nie można go łączyć.

 

  1. Podatku giełdowego nie można łączyć z podatkami z umowy o pracę, zlecenie, czy też z podatkiem dochodowym, który płacą osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Możliwa jest wobec tego sytuacja, gdy osiągniemy zysk z inwestycji na giełdzie, z prowadzonej działalności gospodarczej stratę, a podatek od zysku giełdowego będziemy zmuszeni zapłacić.
  2. Podatku giełdowego nie możemy rozliczać wraz z małżonkiem. Nie działa tutaj ulga małżeńska. Jeżeli zatem zajdzie sytuacja, w której mąż stracił na giełdzie 1000 zł, a żona osiągnęła zysk 1000 zł, to żona i tak podatek wysokości 19% od tego tysiąca będzie musiała zapłacić.
  3. Podatku giełdowego nie można łączyć także z podatkiem od lokat bankowych i podatkiem od zysków w inwestycje w jednostki funduszy inwestycyjnych. Codziennością jest więc sytuacja, gdy inwestorzy giełdowi tracą pieniądze na giełdzie i jednocześnie płacą podatki od odsetek z lokat bankowych.
  4. Aż w końcu, co dziwi chyba najbardziej, podatku giełdowego nie można łączyć z podatkiem od otrzymanych dywidend. Płatnikiem podatku od dywidend jest spółka, od której otrzymujemy dywidendę od posiadanych akcji. Możliwa i oczywiście bardzo częsta jest sytuacja, w której stracimy pieniądze wskutek inwestycji na giełdzie, a jednocześnie będziemy płacili podatek od dywidend.

 


 

SII poleca sprawdzony program do PIT 36, 36L, 37, 38!

 

Program stacjonarny na komputery z systemem Windows Program uruchamiany on-line w przeglądarce

 


 

Można się jedynie domyślać dlaczego podatek giełdowy jest tak nieprzyjazny dla inwestorów. Koniecznością było to, aby np. pobieranie podatku od lokat bankowych zautomatyzować i odciąć od tego procesu całe społeczeństwo. Ciężko sobie przecież wyobrazić to, że ktoś kto trzyma bardzo niewielkie pieniądze na rachunku osobistym w banku będzie składał deklarację podatkową informując, że zapłacił przez cały rok np. 3,8 zł podatku od otrzymanych około 20 zł odsetek. Jeszcze ciężej wyobrazić sobie sytuację, gdy ludzie sami musieliby płacić taki podatek pod koniec kwietnia wraz ze składaniem odpowiedniej deklaracji. Koszty takiego procesu byłyby z pewnością wyższe niż odniesione korzyści podatkowe. Podobnie, choć zapewne na mniejszą skalę, sprawa wygląda z podatkiem od zysków w jednostki funduszy inwestycyjnych.

 

Konsekwencją tego jest to, że proces płacenia podatków od zysków kapitałowych od odsetek bankowych jest kompletnie niewidoczny. Ludzie często nie wiedzą, że płacą ten podatek. Co z kolei powoduje, że inwestorzy giełdowi ze swoim podatkiem pozostają sami, bez możliwości jakichkolwiek kompensacji.

 

Natomiast kompletnie niezrozumiały wydaje się zakaz stosowania ulgi małżeńskiej. W końcu w zdecydowanej większości przypadków inwestowane na giełdzie są wspólne pieniądze obojga małżonków. Zupełnie nie wiadomo więc dlaczego pozostałe dochody mogą łączyć, a zysków i strat z inwestycji giełdowych już nie.

 

Niezrozumiały jest także fakt, że dochodów z inwestycji giełdowych nie można łączyć z otrzymanymi dywidendami. Wszakże wszystkie informacje o wielkości otrzymanych dywidend przechodzą przez biuro maklerskie, które mogłoby taką informację umieszczać w deklaracji PIT–8C, tak aby każdy inwestor mógł samodzielnie te źródła dochodów kompensować. Byłby to co prawda problem dla inwestorów, którzy trzymają akcje latami i nie zawierają żadnej transakcji, ale otrzymują dywidendy. Musieliby oni po pierwsze także składać deklarację PIT–38, a po drugie sami musieliby płacić ten podatek. To byłaby uciążliwość, ale za to zyskalibyśmy możliwość kompensowania dwóch, bardzo pokrewnych źródeł dochodu. Przecież jedno i drugie to inwestycje giełdowe.

 

Mniejsze wpływy budżetowe? To niemożliwe

 

Wydaje się, że jest jeszcze jednak przyczyna, dla której np. nie możemy stosować ulgi małżeńskiej, czy też łączyć dochodów giełdowych np. z otrzymanymi dywidendami. Wszystkie takie, udogodnienia dla podatnika spowodowałyby przecież zmniejszenie wysokości tego podatku, a na takie rozwiązanie, czyli uszczuplenie wpływów budżetowych żaden rząd się nie zgodzi.

 

Pamiętajmy zatem o wszystkich niedogodnościach podatkowych, najlepiej jeszcze przed końcem danego roku podatkowego. Po jego zakończeniu niewiele już można zrobić.

 


 Ten artykuł pochodzi z Akcjonariusza 5/2014

 

 

 

Autor artykułu

 

Michał Masłowski Michał Masłowski

Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Doktor nauk ekonomicznych Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Wykładowca akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu oraz pracownik Katedry Badań Operacyjnych na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu w latach 2000-2008. Przewodniczący Rady Nadzorczej spółki IFIRMA SA. Organizator kilkudziesięciu konferencji WallStreet i Profesjonalny Inwestor. Autor podcastów Echa Rynku (zawodowo) i MacGadka (hobbystycznie).

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie