Czwartkowa sesja za oceanem jest poważnym ostrzeżeniem zakończenia trwającej hossy. Znajdujące się w trendzie wzrostowym od wiosny 2009 roku rynki wysyłają coraz więcej sygnałów wykupienia. W ostatnich miesiącach popyt jest coraz słabszy, a dynamiczne ruchy wzrostowe, przerywane są tygodniami konsolidacji. Zarówno dobra sytuacja gospodarki USA, jak i sytuacja techniczna wykresów pokazują przegrzanie rynku.
Czwartkowy spadek indeksu S&P500 spowodowany był fatalnymi wynikami ze wschodu. Prognozy analityków, którzy spodziewali się 5% wzrostu chińskiego eksportu dawno nie były tak chybione. Odczyt wskaźnika pokazał -6,6% czym spowodował panikę na rynkach. Tak słabe odczyty są objawem słabnącej kondycji światowej gospodarki i problemów chińskiej machiny, która nie bez przyczyny nazywana jest fabryką Świata.
Przyglądając się jednak bliżej gospodarce USA, symptomów rychłego krachu nie widać. Wręcz przeciwnie, wydolność amerykańskiej gospodarki jest świetna. Wskazują to między innymi lepsze od spodziewanych wyniki z rynku pracy za oceanem. Zarówno liczba osób pobierających zasiłek dla bezrobotnych jak i liczba nowych bezrobotnych spadły. Szczególnie spadek drugiego z wymienionych wskaźników do poziomu 300 tys. osób jest wynikiem najlepszym od 2007 roku. Naturalnie, znaczne poprawienie takiego wyniku będzie w kolejnych tygodniach bardzo trudne i spodziewane jest chwilowe spowolnienie. Nie wróży to jeszcze nagłego załamania na rynku, ale jest ostrzeżeniem, że hossa jest już w ostatniej fazie i trend wkrótce może ulec odwróceniu.
Patrząc na wykresy, sytuacja na wspomnianym S&P500 nieco się skomplikowała. Inwestorzy po ostatnich świetnych wynikach zdecydowali się na realizację zysków tym samym przebijając poziom ostatniej korekty (bronionej 3krotnie) na poziomie 1840 pkt. Wczorajsze objęcie bessy sugeruje dalszą przecenę do psychologicznej bariery 1800 pkt. Jeżeli ta bariera zostanie przekroczona to możemy mówić o zmianie trendu na spadkowy.
Tydzień zakończony 10 kwietnia przebiegał pod znakiem konsolidacji i uspokojenia, ostatnio mocno rozchwianych nastrojów. WIG20 wzrósł zaledwie 0,8%; jednocześnie zanotowano również spadek poziomu pesymistów (-0,9 pkt. proc.) i nie doszło do przecięcia wskaźników. Teoria zmienności pozwala wnioskować, że po niskiej zmienności w tym tygodniu kolejny może zaskoczyć nas dużo większą dynamiką.
Nastroje inwestorów w ostatnich 7 dniach uległy kosmetycznym zmianom. Na spadkach poziomu byków i niedźwiedzi zyskał odsetek niezdecydowanych (wzrost o 3 pkt. proc.). Tym samym dominację utrzymały byki, których jest blisko 2,5 razy więcej niż pesymistów. Sytuacja bardzo ciekawie wygląda wśród amerykańskich inwestorów. Tu dominującą pozycję utrzymali gracze pozostający poza rynkiem. Odczyty optymistów i pesymistów zamieniły się wynikami z ubiegłego tygodnia (odpowiednio -6,9 pkt. proc. i +7,3 pkt. proc.) co jest paradoksalnie dobrą informacją. Jako wskaźnik kontrariański zakładający, że większość nie ma racji, na Wall Street można spodziewać się jeszcze jednej fali wzrostów.
Indeks Nastrojów Inwestorów zanotował niewielki spadek (-1,1 pkt. proc.), który nie ma wpływu na całościową ocenę sytuacji na rynku. Nastawienie wciąż pozytywne i składając w całość wszystkie informacja płynące z rynku wydaje się, że po krótkoterminowej korekcie, czeka nas już ostatnia fala hossy, która mogłaby wynieść indeksy w USA po raz kolejny na historyczne maksima, a WIG20 do poziomu powyżej 2500 pkt. Coraz bardziej oczywiste staje się stwierdzenie, że znajdujemy się blisko szczytu kilkuletnich wzrostów i niewiadomą pozostaje jedynie kiedy się to stanie.
Zachęcamy do oddania głosu w badaniu INI (Indeks Nastrojów Inwestorów).
Głosuj zalogowany(a) i wygrywaj nagrody książkowe*!
Każdy oddany głos to 5 punktów SII.
(*przed wzięciem udziału w badaniu należy się zalogować, inaczej głos jest anonimowy)
