Wsparcie techniczne indeksu warszawskich blue-chipów w okolicach 2250 pkt. zadziałało wzorowo. Jest to bardzo kluczowy poziom, gdyż stanowi 61,8% zniesienia wcześniejszego impulsu wzrostowego trwającego od połowy 2012 roku oraz przedłużenie górnego ograniczenia trójkąta poprzedzającej ten ruch rocznej konsolidacji. Zarazem tak mocna korekta jest często spotykana w początkowej fazie hossy, jako tzw. fala 2 pięciofalowej struktury trendu zgodnie z teorią Elliotta. Odbicie było również wskazywane przez nasz Indeks Nastrojów Inwestorów. W ostatnim tygodniu kwietnia wskazywaliśmy, iż poziom pesymistów, najwyższy od sierpnia 2012 roku, wskazuje możliwe odbicie. W tym samym czasie indeksy zagraniczne – niemiecki DAX i amerykański S&P500, wzbijają się na nowe historyczne rekordy, pokonując kolejne psychologiczne bariery. Wzrostom kursów akcji sprzyjały lepsze od prognoz dane makroekonomiczne oraz dalsza luźna polityka monetarna banków centralnych (w tym dalsze obniżki, m.in. EBC). Na tym tle warszawski parkiet wciąż jest relatywnie słaby, choć selektywne inwestycje mogły przynieść bardzo wysokie stopy zwrotu – wiele spółek jest bowiem na historycznych maksimach. Jednak problemy branży budowlanej, niepewność związana z likwidacją lub zmianami w OFE oraz brak ożywienia gospodarczego powodują, że cały rynek jest w pewnym marazmie. Z drugiej strony mamy często lepsze od prognoz wyniki spółek za I kwartał 2013 roku oraz kolejną obniżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej do historycznie najniższego poziomu 3%. Zarówno ta, jak i poprzednie decyzje NBP spowodowały hossę na rynku polskiego długu, gdzie rentowności obligacji zbliżają się już do 3%. Takie poziomy stóp zwrotu, podobnie jak lokat bankowych, powinny skłaniać firmy do inwestycji a inwestorów do skłaniania się ku bardziej ryzykownym aktywom. Być może skorzysta na tym w przyszłych miesiącach polski rynek akcji.
W ostatnich dwóch tygodniach znacząco wzrósł udział inwestorów obstawiających hossę w kolejnych 6 miesiącach. Łącznie byków przybyło aż o 19,3 pkt. proc. To najwyższy dwutygodniowy wzrost odsetka optymistów w historii naszego badania. Obecnie udział byków wynosi 50,7%, czyli powrócił w rejony wskazujące na mini-entuzjazm inwestorów. Zapewne na taki stan rzeczy znaczący wpływ miały kolejne rekordy na giełdach zagranicznych. Tymczasem co czwarty inwestor jest albo niedźwiedziem albo jest poza rynkiem.
Trend giełdzie przez następne 6 miesięcy będzie:
Za oceanem mamy hossę w najlepszym tego słowa znaczeniu. Poziomy przedkryzysowe, a nawet te z okresu bańki internetowej zostały pobite. Indeksy kierują się obecnie na nowe poziomy, a wielu analityków wskazuje, że o żadnej bańce nie może być jeszcze obecnie mowy i przed nami dalsze wzrosty. Niemniej jednak udział amerykańskich byków wzrósł do poziomu 40,8%, najwięcej od połowy marca, choć jeszcze daleko od poziomów skrajnych.
Po raz kolejny indeks INI, wskazujący różnicę udziału byków i niedźwiedzi wskazał nam w końcówce kwietnia poziom skrajnego pesymizmu i możliwy punkt zwrotny. Obecne odreagowanie kursów akcji, a tym samym nastrojów inwestorów wydaje się jednak zbyt silne. Niemniej jednak możemy mieć do czynienia z odwróceniem spadkowej tendencji. Ale co z tym „sell in may and go away”?
Zachęcamy do oddania głosu w badaniu INI (Indeks Nastrojów Inwestorów).
Głosuj zalogowany(a) i wygrywaj nagrody książkowe*!
Każdy oddany głos to 5 punktów SII.
(*przed wzięciem udziału w badaniu należy się zalogować, inaczej głos jest anonimowy)
