Nastroje inwestorów są najlepsze od pół roku. Nic dziwnego, w końcu indeksy giełdowe wybiły się z konsolidacji i wydają się zaczynać trend wzrostowy, w atmosferze niedowierzania i wciąż nie najlepszej sytuacji makro. Powstała nawet tzw. „luka QE3”, której domknięcie może mieć bardzo złe skutki dla rynków akcji. Po kolejnych setkach miliardów dolarów od FED i EBC oraz programie stymulacyjnych Chin, przyszedł jeszcze czas na trzecią gospodarkę świata – czyli skup obligacji rządowych ogłoszony przez Bank Centralny Japonii. Jednak czy euforia wywołana programami skupu papierów dłużnych w celu ratowania światowej gospodarki może trwać bez widocznych oznak poprawy wskaźników makro? Pod co teraz mogą grać rynki obserwując wciąż recesyjne odczyty wskaźników wyprzedzających? Kolejne programy są mało prawdopodobne w horyzoncie najbliższych miesięcy. Natomiast publikowane dane nie dają żadnych podstaw do optymistycznego patrzenia w przyszłość. Indeksy PMI wskazują, iż gospodarka strefy euro nadal się osłabia, podobnie jak chińska (pozytywnie zaskoczył jedynie przemysł Niemiec). Jedno jest pewne, w najbliższym czasie złe dane makro nie będą już odczytywane jako „dobre”, tzn. wskazujące szansę na kolejnych dodruk pieniędzy przez Rezerwę Federalną czy EBC. Jedyna szansa w tym, że wszystkie te programy (OMT, QE3, …) przyniosą oprócz obniżenia kosztów finansowania długu również powrót gospodarek na ścieżkę rozwoju. Najbliższe kwartały pokażą, czy ta sztuka się uda. Tymczasem prognozy wzrostu gospodarczego są ścinane w dół, a deficytów publicznych podnoszone (m.in. w Hiszpanii, która może w najbliższym czasie poprosić o kolejną pomoc międzynarodową).
Warszawskie indeksy w ostatnim tygodniu wykazywały naprawdę wysoką formę. Należy jednak mieć na uwadze, że wskazywany przez indeks szerokiego rynku WIG sygnał wybicia z konsolidacji został w przeważającej części dokonany przez płynne blue-chipy. Czy obecnie do ruchu dołączą mniejsze walory, pokażą najbliższe tygodnie. Inwestorzy wierzą w efekty OMT+QE3, a tym samym wzrosty na giełdzie (być może dzięki nowym liderom?). Udział byków wzrósł aż o 11,1 pkt. proc. w porównaniu do ubiegłego tygodnia. Wynosi obecnie aż 58,2%, czyli najwięcej od ponad 6 miesięcy. Wcześniej taki poziom optymizmu wskazywał na „wykupienie” i skrajny entuzjazm, a tym samym bliską korektę. Jednak należy mieć również na uwadze fakt, iż oscylatory techniczne nie działają tak dobrze w trendzie jak w konsolidacji. Na spadki na warszawskim parkiecie liczy już jedynie 14,7% inwestorów (jeden z najniższych odczytów w historii badania INI). Poza rynkiem pozostaje wciąż blisko co czwarty inwestor.
Amerykańscy inwestorzy nadal zachowują stoicki spokój obserwując indeksy zmierzające w kierunku szczytów wszech czasów. Udziały poszczególnych grup inwestorów nie zmieniają się bowiem zbyt mocno. Co więcej nie przybywa optymistów. Aktualne udziały to: byki 37,5%, niedźwiedzie 33,8%, neutralni 28,7%. Może to budzić pewne obawy, ponieważ obecna sytuacja techniczna wydaje się dosyć pozytywna. Na tym tle zdecydowanie większymi optymistami są polscy inwestorzy indywidualni, którzy zazdroszczą wzrostów giełdom zagranicznym i bardzo liczą na hossę również na warszawskim parkiecie. Na GPW odsetek byków jest o 20 pkt. wyższy niż na Wall Street, a niedźwiedzi niemal o 20 pkt. proc. niższy.
* Indeks INI = udział byków *100 + udział niedźwiedzi *(-100)
Indeks INI wskazujący przewagę udziału byków nad niedźwiedziami wzrósł w minionym tygodniu do 43,4 pkt. Poziom taki wcześniej wskazywał na hurraoptymizm. Ponadto po raz kolejny lokalny szczyt indeksu blue-chipów spotyka się z dołkiem odsetka pesymistów. Czyżby historia miała się powtórzyć? A może zmiana trendu wymusi na nas zmianę w wyciąganiu wniosków z nastrojów inwestorów?
Wyniki INI z tygodnia zakończonego w czwartek 20 września 2012 roku
Trend na giełdzie przez następne 6 miesięcy będzie:
Pamiętaj aby co tydzień oddać swój głos w badaniu INI (Indeks Nastrojów Inwestorów).
Wystarczy jedno kliknięcie na www.sii.org.pl
Głosuj zalogowany i wygrywaj nagrody książkowe!
Każdy oddany głos to 5 punktów SII.
